W podziemiu też można wznieść się wysoko

HuczuHucz, fot. Jędrzej ŁukowiczZakochany w rapie od najmłodszych lat, prawdziwy pasjonat i kontynuator polskiej kultury hip-hopowej w podziemiu. Jego album „Po tej stronie raju” sprzedaje się tak dobrze, że trzeba było kilkukrotnie dotłaczać nakład. Jeszcze niedawno koncertował w całej Polsce i w tym samym czasie studiował prawo. M.in. o tym, jak dzisiaj radzi sobie z godzeniem obowiązków rapera i studenta, HuczuHucz opowiedział przed Rapowym Popielcem w Polmozbycie.

 

Kilka dni temu koncertowałeś w Londynie i Manchesterze – jak wrażenia? Miałeś okazję porozmawiać z tamtejszą publiką?

W Londynie frekwencja bardzo dopisała, w Manchesterze trochę mniej, ale cały wyjazd był świetny i chętnie wróciłbym tam w przyszłości. Co do samej publiczności, to niesamowicie miłe uczucie, kiedy tylu Polaków przychodzi na twój koncert w Anglii, zna teksty, prosi o autograf czy zdjęcie. Cieszę się, że nawet na Wyspach ludzie sprawdzają i doceniają to, co robię. Ten wyjazd zapewnił mi dużo pozytywnych wspomnień.

Wracając w nasze trójmiejskie strony – co sądzisz o tutejszym „podziemiu”? Czy według Ciebie są jacyś kandydaci do wypłynięcia się na głębsze hip-hopowe wody?

Na pewno bardzo dobrymi raperami są Leh i Spec. Wyniki ich pracy zobaczymy po ukazaniu się płyt, ale zapewniam, że jest to rap na wysokim poziomie i bardzo tej dwójce kibicuję. Jest więcej takich osób, ale trudno byłoby mi wszystkich wymienić. Trójmiejska scena ma się dobrze!

A czy po sukcesie „Po tej stronie raju” masz dla nich jakieś wskazówki? Niełatwo jest zdobyć tylu słuchaczy w tak krótkim czasie.

Jak to zrobić? Naprawdę nie wiem. Sporo osób mnie o to pyta, ale ja nie znam recepty. Zresztą sam nie spodziewałem się takiego biegu zdarzeń. Nie mam rad ani złotych środków. Ja zrobiłem po prostu to, co chciałem zrobić, a że to spotkało się z pozytywnymi recenzjami i zainteresowaniem ludzi… Tylko się z tego cieszyć, ale przepisu jeszcze nie opracowałem. (śmiech)

A jak wygląda relacja między rapem a twoimi studiami?

W tym roku zrobiłem sobie przerwę od studiów – chcąc nie chcąc, bo nie zdałem egzaminów w sesji letniej. Na trzeźwo oceniając swoje możliwości, nie chciałem już do nich podchodzić, czując, że ze zdaniem byłoby słabo. Zrobiłem sobie przerwę, do tych egzaminów podejdę w czerwcu. Wtedy, jeśli uda mi się zdać, wrócę na studia.

Nie jest tak, że przez twój obecny tryb życia pojawia się pokusa zrezygnowania ze studiów?

Oj tak… faktycznie jest tak, że wolałbym nie wracać i robić dalej to, co robię. Z jednej strony jest to świetna sprawa, bo robię to, co lubię, z drugiej – jest to dochodowe. Nie muszę pracować, bo moją pracą jest rap, który kocham. Stać mnie, żeby wynająć mieszkanie i spokojnie żyć. Studia trochę utrudniają mi obecny tryb życia, ale mam świadomość, że muszę wrócić. Nikt przecież nie daje mi gwarancji, że zawsze będę mógł żyć z rapu. Muszę mieć jakieś alternatywy.

Sporo internautów lubi wypominać raperom, także tobie, że próbujecie „za bardzo” zarobić na rapie, płytach, koszulkach itp. VNM odpowiedział ostatnio kawałkiem „Hajs się zgadza”, obnażając trochę mentalność takich krytyków. Nie sądzisz, że i tak dużo zmieniło się w podejściu słuchaczy, chociażby po liczbie twoich sprzedanych płyt?

Nie wiem, skąd bierze się ta mentalność, ale co do sprzedaży płyt – faktycznie ludzie nie tyle kupują płytę po to, by słuchać jej w wieży czy w samochodzie, ale po to, żeby po prostu ją mieć. Wiedzą, że wydają pieniądze na artystę i jego dalszy rozwój. W ten sposób pomagają mi, a do tego mają w wersji fizycznej muzykę, która im się podoba. To obopólna korzyść. Ludzie kupują teraz więcej płyt niż dawniej. Ja takie wyliczanie pieniędzy traktuję z przymrużeniem oka. Przecież wiadomo, że dostaję pieniądze za koncert, na który często jadę wiele kilometrów. To jest moja praca i myślę, że tak to powinno wyglądać.

Obecnie na Allegro można znaleźć Twoją płytę nawet za 120 zł. Kilka razy dotłaczaliście już nakład, ale czy jest szansa, żeby kupić ją jeszcze za normalną cenę?

Będzie szansa, jeśli wreszcie się zbiorę i dotłoczymy jeszcze jakieś tysiąc sztuk. Faktycznie, codziennie ludzie piszą do nas, czy można gdzieś jeszcze zamówić „Po tej stronie raju”. Być może coś takiego się pojawi, szanse są. (śmiech)

HuczuHucz, fot. Wojtek KoziaraKiedyś dość często udzielałeś się na forum slizg.eu, dograłeś nawet zwrotkę do spontanicznego nagrania członków tej społeczności. Wielu słuchaczy kojarzy cię jeszcze z tamtych czasów – nie uważasz, że w jakimś stopniu przyczynili się oni do twojej popularności?

Forum ślizgu chyba jako jedyne zasługuje na miano opiniotwórczego, gdzie użytkownicy nie piszą dla zabawy. Ta grupa odbiorców zupełnie różni się od innych. Trzeba przyznać, że większość użytkowników bardzo dobrze zna się na rapie. Zwrotka do numeru, o którym mówisz, była pozytywnie odebrana przez członków forum. Chociaż traktowaliśmy to nagranie raczej żartobliwie, była to szansa żeby pokazać swoje umiejętności. Jakiś czas później rozpocząłem na forum temat o płycie, którą nagrywam. Inni chętnie sprawdzali, komentowali i podawali dalej to, co nagrałem, więc na pewno w jakimś stopniu popularność zawdzięczam także im.

A jak układa się współpraca z High Time Label? Inne wytwórnie kuszą cię propozycjami, a póki co zostajesz wierny trójmiejskiej marce. Czy to się zmieni?

Chłopakom z High Time Label życzę jak najlepiej, ale wydaje mi się, że obecnie mam taką szansę, która może się już nigdy w życiu nie powtórzyć. Chcę z niej skorzystać, póki mam takie możliwości. Oczywiście nigdy nie będę chciał w żaden sposób odcinać się od trójmiejskich korzeni, bo stąd pochodzę i zawsze będę tu wracał. To nie zmienia faktu, że nadal chcę się rozwijać, więc nowa płyta zostanie wydana przez inną wytwórnię i legalnie.

Czy masz szczególny sentyment do któregoś numeru z płyty „Po tej stronie raju”, wydanej właśnie we współpracy z High Time?

Zdecydowanie najbardziej lubię kawałek „Adresat nieznany”. Sam nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że jest wyjątkowy. Szczególnych sentymentów raczej nie mam, wszystkie numery na tej płycie są dla mnie ważne.

Sporo udzielasz się internecie (fora, Youtube, Facebook czy SoundCloud). Można powiedzieć, że był to płomień, który rozpalił twoją karierę, ale, jak się okazuje, jest to też źródło nienawiści i często komentarzy na niskim poziomie. Myślisz, że w dzisiejszych czasach da się zrobić karierę bez pomocy internetu?

Wydaje mi się, że obecnie internet jest jedynym medium, dzięki któremu można zasłynąć. Właściwie nie wyobrażam sobie, żeby w dzisiejszych czasach można było wybić się wysyłając nagranie do wytwórni i czekając, aż ktoś ten materiał wyda. Internet pomógł mi najbardziej. Poza tym, daje mi to inne korzyści jak np. bliskość słuchacza z twórcą. Ludzie czują, że nie jesteśmy jakimiś odległymi, niemal fikcyjnymi postaciami. Stale mamy kontakt i to tworzy jakąś więź między nami. A „hejterzy” są nieodłącznym składnikiem internetu, którym nie można się przejmować.

HuczuHucz, fot. Wojtek KozaiaraPowiedz coś o nadchodzącej płycie. Jakich gości zaprosiłeś do współpracy i jak bardzo zaawansowana jest praca nad materiałem?

Nagrałem dopiero połowę. Wszystkie bity są już zebrane, ale wiadomo, jak to jest, zawsze coś jeszcze może się zmienić. Pojawią się tacy raperzy jak VNM, W.E.N.A., Włodi czy Gedz. O ostatecznym kształcie płyty i terminie premiery trudno mi cokolwiek powiedzieć, jeszcze trochę za wcześnie.

Kiedy słuchałam fragmentów nowego materiału, byłam zaskoczona, że wkradło się tam trochę elektroniki. To pojedynczy kawałek, czy zapowiadają się jakieś spore zmiany?

Tylko jeden numer pojawi się w takiej odsłonie. Byłem bardzo ciekawy co z tego połączenia rapu z elektroniką w moim wykonaniu wyniknie. Myślę, że efekt jest całkiem niezły.

Kolejne numery z „Po tej stronie raju” łączą się ze sobą poprzez wykorzystanie konwencji związanej z powieścią Francisa Scotta Fitzgeralda o tym samym tytule. Czy masz już jakiś koncept na nowy album?Nie będzie to nic podobnego do poprzedniej płyty. Jest pewien koncept, ale wiesz, jak jest – nie mogę zdradzić ani słowa, bo wszyscy straciliby frajdę ze słuchania płyty.

Dużo osób pyta o współpracę z Izą Lach. Czy jest szansa, że stworzycie coś wspólnymi siłami? Po „Nie masz mnie” wiemy, że wasze głosy świetnie współgrają.

Jest taka szansa, nawet rozmawiałem już z Izą. Oboje jesteśmy chętni do współpracy, ale niestety póki co nie możemy tego zrobić ze względu na jej wytwórnię. Artyści mają zapisy w kontraktach, które ograniczają ich współpracę z innymi twórcami. Tak jest też z Izą. Pewnie nie uda nam się nagrać tego na nadchodzącą płytę, ale jak najbardziej nie mamy zamiaru się poddawać. Chciałbym, żeby w przyszłości coś takiego powstało.

Na koniec chciałam zapytać o plany na najbliższą przyszłość, ale nowy album to chyba wystarczające wyzwanie?

Nowa płyta i powrót na studia – to moje najważniejsze wyzwania na ten rok. Oby się udało!

HuczuHucz, fot. Wojtek Koziara

fot. Jędrzej Łukowicz, Wojtek Koziara

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwadzieścia − 18 =