Kim jest ten Gatsby?

Długo oczekiwany „Wielki Gatsby” płynie na wysokiej fali krytyki. Rewia barw, oszałamiająca scenografia i kostiumy. Wielkie show z klasyczną historią w tle. Jak reżyser –Baz Luhrmann, zinterpretował powieść F. Scotta Fitzgeralda?

WIELKI-GATSBY-Plakat

Lata 20. ubiegłego wieku, Nowy Jork. Wśród bogatych przedmieść mieszka skromny makler giełdowy, Nick Carraway. Pewnego dnia dostaje zaproszenie na jedno z przyjęć organizowanych przez swojego sąsiada. Jest nim nie byle kto, ale Jay Gatsby – tajemniczy milioner, mieszkający w zamku rodem z bajek Disneya. Nick staje się dla Jaya łącznikiem z Daisy, dawno utraconą ukochaną, a kuzynką Carrawaya. Wszystko byłoby prostsze, gdyby nie fakt, że dziewczyna zdążyła ułożyć sobie życie z innym mężczyzną – aroganckim sportowcem z wielkim ego. Potajemne spotkania pod okiem Nicka i obsesja Gatsbiego prowadzą bohaterów do samozatracenia i szaleństwa.

Miłość do Daisy motywuje Jaya do ciągłego działania i powiększania swojego majątku. Największe imprezy w mieście, imponujący zamek i tysiące innych dobrodziejstw, wszystko to w nadziei, że kiedyś ją odzyska. Nadzieja jednak tylko go pogrąża. Miłość jest jak narkotyk – słyszymy w ścieżce dźwiękowej. Dla Gatsbiego uczucie to stało się przekleństwem – prawie jak ze społecznej kampanii antynarkotykowej z chwytliwym hasłem  „not even once”.

Luhrmann buduje piękny obraz, pełen najdrobniejszych szczegółów. Widowisko, które tworzy, przenosi w zupełnie inny świat. Współczesność historii, nadaje mu ponadczasowy wymiar. „Wielki Gatsby” jest niemal przypowieścią, a świetny montaż i zdjęcia dodaje mu baśniowego charakteru. Taki miszmasz graniczy niemal z przerostem formy nad treścią, ale reżyser utrzymuje film na wysokim poziomie.

Oryginalności dodaje „Gatsbiemu” również soundtrack. Krytycy i starzy wyjadacze nie zostawili na nim suchej nitki. Muzyka Jay-Z może i nie oddaje gangsterskiego klimatu lat 20 (podobnie jak Fergi i Will.I.Am), ale daje historii nową siłę. Świetnie pasują natomiast klimatyczni Lana Del Rey, Florence and The Machine, Gotye czy The XX, których również można posłuchać w tle. Muzyka uzupełnia film i tworzy razem z aktorami ponadczasową historię.

Leonardo Di Caprio, grający Jaya Gatsbiego, ma dużą szansę by powalczyć o statuetkę Akademii w następnym roku. On i Tobey Maguire skupiają na sobie całą uwagę widza. Piękna, choć nijaka pozostaje Carey Mulligan, czyli Daisy Buchanan. Baz Luhrmann raz jeszcze pokazał jak różnie interpretować można klasykę literatury – podobnym zaskoczeniem byli jego „Romeo i Julia”. Reżyser wraca do gry w wielkim i szalonym stylu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *