Marzenia, szczyt, tragedia – historia Tomasza Golloba

Tomasz Gollob odbierający symboliczną nagrodę podczas swoich ostatnich zawodów Grand Prix | Fot. SportoweFakty.wp.pl

Tomasz Gollob – mistrz świata, wielokrotny kapitan naszej drużyny narodowej, idol, ojciec dla wielu talentów żużlowych. Jego kariera to pasmo zwycięstw, zwrotów akcji, ale i życiowa tragedia. Sukcesy 44-latka odbiły się szerokim echem w środowisku sportowym, wzbudzając szacunek i podziw. Przyjrzyjmy się bliżej sylwetce naszego mistrza.

Z kamerą u „Chudego”

„Chudy”– bo z takiego pseudonimu znamy Golloba, urodził się w Bydgoszczy 11 kwietnia 1971 roku. Zanim wsiadł na motocykl żużlowy, brał udział w wyścigach motocrossowych i motorowych. Jego niesamowita kariera rozpoczęła się w 1988 r. w Polonii Bydgoszcz, z którą był związany do 2003 r. (z przerwą w 1989 r., kiedy to startował w Wybrzeżu Gdańsk). Odchodził z rodzimego klubu jako jeden z najlepszych jej zawodników, ze średnią 2,534 punktu na wyścig, co jest kosmicznym wynikiem.

Następnie w latach 2004-2007 startował w barwach Unii Tarnów, gdzie dwukrotnie został drużynowym mistrzem Polski. Potem przyszedł czas na Gorzów Wielkopolski. To tutaj wziął pod swoje skrzydła Bartosza Zmarzlika, czołowego dziś żużlowca świata. Wiele go nauczył i można powiedzieć, że miał spory wkład w wicemistrzostwo świata swojego „wychowanka”. Gollob zaskoczył transferem do Unibaxu Toruń – takie posunięcie wychowanka bydgoskiego klubu zostało uznane za kontrowersję. Unibax, znany przez lata jako Apator, to największy rywal sąsiedniej Polonii. Ostatni rok swojej kariery „Chudy” spędził w GKM-ie Grudziądz.

Złoty sezon Tomasza Golloba

Rok 2010 był jednym z najbardziej szalonych dla naszego mistrza. Startując wtedy w ekipie z Gorzowa, mającej niesamowity dream team, został indywidualnym mistrzem świata. Nie dane mu było połączyć tego sukcesu z krajową dominacją. Lepsza okazała się drużyna Unii Leszno. Śmiało można powiedzieć, że nasz mistrz jest „kompletny”, jeśli chodzi o zdobyte krążki w IMŚ na żużlu. Mistrzostwo poprzedził bowiem brązowym i srebrnym krążkiem odpowiednio w 2008 i 2009 r. W swoim złotym sezonie siedmiokrotnie stawał na podium zawodów Grand Prix, z czego czterokrotnie na najwyższym jego stopniu. Ogólnie w całym zwycięskim dla siebie cyklu zdobył 166 punktów, co daje mu piąty wynik w historii. Co ciekawe, mistrzostwo zapewnił sobie już w przedostatnich zawodach, co pokazuje, jakim był dominatorem w tamtym sezonie.

Tragiczny 2017 rok. Nieustanna walka

W przygotowaniach do sezonu wychowanek Polonii Bydgoszcz często kierował się ku motocrossowi. Wielu żużlowców tak zaczynało swoją karierę, a potem dopiero trafiało do speedwaya. 23 kwietnia 2017 r. na torze w Chełmnie doszło do tragedii. Nasz mistrz miał poważny wypadek. Gollob niemal od razu trafił do szpitala wojskowego w Bydgoszczy, z obrażeniami kręgosłupa, uszkodzonym rdzeniem kręgowym, stłuczonymi płucami, sercem i wieloma innymi obrażeniami. Tego samego dnia został zoperowany przez prof. Marka Harata, znanego neurochirurga. Uraz był bardzo poważny – relacjonował potem prof. Harat. Przed operacją żużlowiec był świadomy, logicznie odpowiadał na pytania. Jednak od linii pachowej w dół, nie czuł nic, dotyku, ciepła, zimna, nie mógł wykonywać ruchów nogami.

Rdzeń aczkolwiek nie został przerwany, ale bóle towarzyszą legendarnemu zawodnikowi do dziś, raz się nasilają, raz puszczają. Paradoksalnie – wielokrotnie, nawet z zamkniętymi oczami, Tomasz jeździł na torach motocrossowych, a to właśnie na nim doznał najpoważniejszego urazu w zakończonej już karierze. Lekarze próbowali wszystkiego, Gollob udał się nawet na leczenie do Chin, lecz z mizernym skutkiem. Jego walka trwa nadal, ale powoli zaczyna brakować mu sił na walkę z bólem. Pozostaje liczyć, że znajdzie ją ponownie i spowoduje uśmiech na naszych twarzach, samemu stając na nogi. Za przykład może posłużyć Krzysztof Cegielski, który miał podobny uraz do Golloba, a teraz potrafi się samodzielnie poruszać! Pozostaje nam trzymać kciuki za najbardziej utytułowanego polskiego żużlowca.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *