„Narodziny gwiazdy” – tak pięknie jeszcze nie było!

Niektórzy twierdzą, że ten film to gwarantowany laureat Oscara. Liczne nagrody i nominacje zdają się potwierdzać te przypuszczenia. Jakie naprawdę są „Narodziny gwiazdy”?

Idąc do kina, miałam ogromne oczekiwania i nie dopuszczałam do siebie myśli, że „Narodziny gwiazdy” zwyczajnie mogą okazać się słabe. Przecież klip do „Shallow” oglądałam przynajmniej kilkadziesiąt razy i od momentu jego pojawienia się na Youtube czekałam na to, aż film z Lady Gagą wejdzie do polskich kin. Przekonanie, że produkcja na pewno zwali mnie z nóg, mogło okazać się bardzo zgubne. Gdyby film był przeciętny lub słaby, wyszłabym z sali kinowej bardzo zawiedziona. Całe szczęście, że nic takiego nie miało miejsca!

„Narodziny gwiazdy” były jednym z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku na całym świecie. Wszyscy byliśmy ciekawi kreacji aktorskich Lady Gagi i Bradleya Coopera. Trzeba przyznać jedno – oboje zdecydowanie podołali wyzwaniu. Piosenkarka grająca marzącą o występach na wielkiej scenie Ally, kolejny raz udowodniła, że fanów może zjednać sobie nie tylko muzyką. Także Bradley Cooper (filmowy Jackson Maine), który jednocześnie jest reżyserem produkcji, pokazał się jako naprawdę dobry aktor.

Nie jestem pewna, czy inny duet dostarczyłby widzom tak wielu emocji. Ekranowej chemii pomiędzy odtwórcami głównych ról nie dało się nie zauważyć. Para rewelacyjnie wypadła w kameralnych, wręcz intymnych sytuacjach, ale równie dobrze pokazali się w scenach, w których to grali koncerty przed tysiącami fanów. Obie postacie mają swoje odrębne historie. Ona – cicha, nieco zakompleksiona kelnerka, która marzy o wielkiej karierze. On – gwiazdor, który nie do końca potrafi cieszyć się swoim życiem. Stopniowo traci słuch, a żeby jakoś przetrwać, zatraca się w alkoholu i narkotykach. Dwie skrajne osobowości, między którymi od razu narodziło się prawdziwe uczucie – myślę, że można tak podsumować tę parę.

Jeśli chodzi o fabułę, początkowo „Narodziny gwiazdy” można uznać za zwykłe romansidło. Sama myślałam, że na właśnie taki film idę do kina. I to po części prawda – film ma cechy schematycznej, może nawet tandetnej romantycznej opowieści. Ale nazwanie go w ten sposób byłoby krzywdzące. Poza rodzącym się uczuciem między dwójką bohaterów, twórcy pokazali znacznie więcej: ciemne strony popularności, poważne problemy, walkę z uzależnieniem, zazdrością. „Narodziny gwiazdy” to wysokopółkowy melodramat, a z samego seansu można sporo wynieść. Przypomnienie widzom podstawowych wartości wydaje się banalne, ale Cooper i Gaga potrafią zaczarować publiczność tak, że nie jest to ani trochę banalne. Film zostawił mnie z nieco dziwnym odczuciem, że być może nie doceniam tego, co mam i co mogę zdobyć. Bo okazuje się, że nawet największe marzenia można spełnić.

Mówiąc o tej produkcji, nie mogłabym nie wspomnieć o muzyce. A co do tej miałam wielkie oczekiwania, które nie zostały zawiedzione. Nie jestem fanką takiego rodzaju brzmień, ale to, co zostało w filmie zaprezentowane, miało naprawdę wysoki poziom. Lady Gaga wręcz hipnotyzowała głosem – temu nie da się zaprzeczyć. Bradley Cooper do tej pory nie pokazał się światu jako ktoś, kto potrafi śpiewać. A szkoda, bo potrafi i powinien robić to zdecydowanie częściej. Zarówno partie solowe, jak i momenty, w których ich głosy tworzyły całość, wywoływały gęsią skórkę. „Shallow” jest najpopularniejszym utworem, ale „Narodziny gwiazdy” to także „Always Remember Us This Way”, „Look What I Found” czy „I’ll Never Love Again”.

Idąc do kina, oczekiwałam wiele. Nie spodziewałam się jednak, że końcówka filmu totalnie mnie zmiażdży i będę zmuszona wyciągnąć z torebki chusteczki, by wytrzeć łzy. Nie wiem, czy osoby nieco mniej wrażliwe niż ja podobnie to przeżywały. Jestem jednak pewna, że wszyscy zgromadzeni na sali byli poruszeni tym, co stało się na ekranie.

Mój zachwyt nie jest nieuzasadniony – „Narodziny gwiazdy” to film, który zdecydowanie pomógł Bradleyowi Cooperowi w rozwoju jego kariery i udowodnił, że Lady Gaga nie tylko umie szokować kreacją stworzoną z wołowiny, ale też jest piękną, naturalną, delikatną i piekielnie utalentowaną kobietą. Za tym wszystkim przemawiają też nagrody i nominacje, między innymi wygranie Nagrody Specjalnej na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Zaskoczeniem nie są też nominacje do Złotych Globów w kategoriach: Najlepszy Dramat, Najlepszy Aktor w Dramacie (Bradley Cooper), Najlepsza Aktorka w Dramacie (Lady Gaga), Najlepszy Reżyser (Bradley Cooper) oraz Najlepsza Piosenka („Shallow”).

Film został obejrzany dzięki uprzejmości sieci kin Helios.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *