Muzyczna Przypominajka – The Cure!

Czternaście albumów, ciągłe zmiany i rozstania, a w składzie genialny basista oraz niezapomniany image Roberta Smitha. The Cure – najbardziej charakterystyczny, a przy tym najtrudniejszy do zaszufladkowania zespół lat ‘80. Z okazji 40-lecia szykują koncert w Hyde Parku, dlatego my pokrótce przypominamy ich historię.

Brytyjska grupa została założona w 1976 roku i początkowo nazywała się The Easy Cure. Jej szeregi zasilali wokalista i gitarzysta Robert Smith oraz jego trzej koledzy z klasy. Choć grali punk rock, to w porównaniu do innych agresywnych zespołów stawiali oni głównie na melodię i introwertyczne teksty. W 1978 roku, po zerwaniu kontraktu z pierwszej wytwórnią, Panowie postanowili zmienić nazwę na The Cure. Od tamtej pory w skład formacji wchodzili: Michael Dempsay, Lol Tolhurst oraz wspomniany wyżej Robert Smith. Szybko stali się ulubieńcami dziennikarzy, którzy podziwiali ich za sprawne łączenie popularnej muzyki, z domieszką psychodelii. Nie tylko ich ponure i powolne teksty wzbudzały zamiłowanie, ale także upiorny wygląd frontmana przyciągał coraz to nowych słuchaczy. Po latach artysta wypowiadał się, że to głównie media rozdmuchały ich ponury image, ale tylko dlatego, że nie mogły sobie poradzić z ich ciągle zmieniającą się muzyką. W 1979 roku do zespołu dołączył klawiszowiec Mattihieu Hartley, a Dempsay został wymieniony na genialnego Simona Gallupa.

W 1978 roku grupa wydała swój pierwszy utwór – „Killing an Arab”, czym wywołała niemałe poruszenie. Choć kawałek był inspirowany powieścią Alberta Camusa „Obcy”, to został okrzyknięty utworem o rasistowskim przesłaniu. Następnie w 1980 roku na świat wyszedł drugi album – „Seventeen Seconds”, który w porównaniu do pierwszego, zawierał mroczniejsze i bardziej pesymistyczne kawałki. Wielu krytyków rozpisywało się o tym, jak w zaledwie rok zespół przeszedł muzyczną przemianę. Znajduję się na nim m.in. utwory takie jak „A Forest”, który jest uważany za jedno z ich największych osiągnięć. W amerykańskiej wersji wydania znalazł się ponadto „Boys Don’t Cry”, wówczas najbardziej znany utwór grupy. „Pornograhpy” to czwarty i zarazem najtrudniejszy w przesłaniu album zespołu. Słychać w nim skrajnie pesymistyczne teksty, które są ubarwione w ponure melodyczne brzmienia gitar. Wizerunek zespołu również przeszedł przemianę – muzycy zaczęli nosić charakterystyczne poszarpane fryzury oraz mroczny makijaż. Podczas trasy koncertowej promującej płytę, Smith z Gallupem pobili się, co oznaczało rozpad zespołu. Wokalista postanowił przerwać swoją karierę, a reszta członków poszła we własne strony.

Powrót w nowej odsłonie! 

Niedługo po rozpadzie zespołu, Smith oraz Tolhurst  spotkali się ponownie w studio. Nowo powstała muzyka była kompletnie inna od wcześniejszych albumów. Utwory były bardzo radosne, a głębokie brzmienia gitar i basu poszły w niepamięć. Dużą rolę zaczęły odgrywać klawisze i elektroniczne dźwięki. Krytycy pisali, że The Cure porzuciło swoją ponurą muzykę, na rzecz lżejszej, ale wciąż bardzo inteligentnej twórczości. W 1987 roku ukazał się album „Kiss me, Kiss me, Kiss me”, który zdobył ogromną popularność. Znalazły się na nich m.in: „Why Can’t I be You” oraz „Catch”. Rok później Tolhurst pozwał The Cure do sądu za to, że odgrywał on większa rolę, niż wynikałoby to z jego kontraktu. Chwilę po tym został zastąpiony przez Rogera O’Donnella. W 1989 roku wyszły największe hity zespołu – „Lullaby” oraz „Lovesong”. Pierwsza z nich to spokojna piosenka o melancholijnym wydźwięku z mocnym znaczeniem klawiszy i gitary basowej. Natomiast „Lovesong” była ślubnym prezentem Roberta dla Marry Pole, z którą poznał się mając zaledwie trzynaście lat. Piosenka była cover’owana przez wielu artystów, m.in Adele. W następnych latach została wydana „Friday I’m in Love”. Piosenka przez długi czas należała do najbardziej znanych kawałków grupy. Kolejne lata to czasy koncertowania oraz nieustanne zmiany w składzie grupy.

W latach 1996 – 2008 Panowie wypuścili cztery albumy. Za każdym razem dzieląc między sobą krytyków oraz fanów. Największa popularność zdobył „Bloodflowers” oraz „The Cure”, a przed każdym wypuszczeniem longplaya zespół ogłaszał koniec kariery, czym jeszcze bardziej podsycał emocje. W 2015 roku The Cure powrócili do koncertowania, ale spekulacje o nadchodzącym nowym wydawnictwie okazały się niesłuszne. 7 lipca 2018 roku The Cure zagrają koncert w Hyde Parku z okazji 40-lecia istnienia. Kto wie, może doczekamy się piętnastego albumu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *