„Song to song” – przerost formy nad treścią?

song-to-song2Mimo obsady, znanej przede wszystkim z popularnych filmów, „Song to song” jest ciekawą, lecz trudną w odbiorze opowieścią romantyczno-psychologiczną. Przerost formy nad treścią? Może się okazać, że wyjście do kina na tę produkcję okaże się dla większości widzów prawdziwym, dwugodzinnym dramatem.

„Song to song” to opowieść wielowymiarowa. W fabule znalazło się miejsce dla dość skomplikowanych historii miłosnych oraz refleksji nad problemami krajów wysoko rozwiniętych. Mamy również okazję na dość pobieżną penetrację rock’n’rollowego półświatka, którego zepsucie jest poniekąd przyczyną problemów głównej bohaterki Faye (znana m. in. z „Dziewczyny z tatuażem” Rooney Mara). Zagubiona w świecie festiwalowego biznesu i przekrętów młoda basistka stara się sprostać wymogom swojego partnera Cook’a, muzycznego magnata. Prawdziwa miłość łączy ją jednak z początkującym muzykiem BV (w tej roli znany m. in. z „Pamiętnika” i „La La Land” Ryan Gosling). Całą trójkę łączą zawodowe interesy, trudności w radzeniu sobie z problemami, a także osobliwy trójkąt miłosny.

Pod dość banalnym tytułem kryje się intrygująca produkcja. Film jest surrealistyczny, zawiera dużo aspektów psychologicznych. Z pewnością wymaga skupienia widzów. Narracja jest odzwierciedleniem myśli głównych bohaterów. Sposób realizacji dobrze odzwierciedla przebieg głębokich procesów myślowych, jakie, mam nadzieję, niekiedy podejmujemy. Fabuła czasami powoli, płynnie przedstawia kolejne spostrzeżenia postaci poprzez  monologi, by za chwilę przeskoczyć 10 lat wstecz, do wspomnień bohatera. W następnej scenie wracamy do teraźniejszości, lecz prowadzi nas przez nią już inna postać. Ten ciekawy zabieg realizacyjny może przysporzyć problemu mniej uważnym odbiorcom. Szczerze mówiąc, nawet przy dużym skupieniu przysparza problemu… Skomplikowanie fabuły, pomieszanie wątków i brak liniowej chronologii czasu stwarza niebezpieczeństwo niezrozumiałości wielu momentów filmu. Kolejnym problemem jest monotonia akcji. Monologi wygłaszane z offu przeważają nad dialogami w scenach. Nie pomaga dobrze współpracująca z fabułą ścieżka dźwiękowa, stanowiąca podstawę dźwięku w filmie. Sformułowania: „Upadłam na samo dno”/ „Jestem beznadziejna” powtarzane z zatrważającą częstotliwością stają się zabawne. O ile w połowie „Song to song” ktoś ma jeszcze siłę na dobrą zabawę.

Song to SongMamy już skomplikowany sposób realizacji. Do stworzenia ambitnego filmu potrzebna jest nam jeszcze odpowiednia ekipa: dobra obsada, ambitny reżyser i operator. Jeśli chodzi o aktorstwo, laury zdobywają kobiety. Rooney Mara i grająca Amandę Cate Blanchett  („Władca  Pierścieni” i „Blue Jasmine”), doskonale odnalazły się w osobliwym klimacie filmu, tworząc fascynujące, przyciągające uwagę postacie. Grająca nieszczęśliwą Rhondę Natalie Portman („Księżna”, „Czarny łabędź”) również wywiązała się z aktorskich obowiązków. Michael Fassbender („Assassin’s Creed”, „Obcy: Przymierze”) zniknął w cieniu koleżanek po fachu, a Ryan Gosling to… czarujący, muzykalny romantyk. Skądś już to znamy, prawda? Honor panów ratują reżyser, a zarazem twórca scenariusza Terrence Malick oraz operator Emmanuel Lubezki. Zawodowa para zwraca uwagę na subtelne detale, takie jak surrealistyczne obrazy i zerwane perły – elementy mające symboliczny wydźwięk w filmie. Dzięki operatorowi mamy okazję dostrzec subtelne gesty, mimikę czy spojrzenia, co dodaje bohaterom rzadko spotykanej w kinowych superprodukcji „ludzkiej twarzy”.

„Song to song” zyska sobie licznych zwolenników oraz przeciwników. Osoby o dość wysublimowanym guście filmowym, oraz te odpowiednio wrażliwe, docenią pewne aspekty nowego dzieła Malicka, takie jak samo przesłanie zagubienia jednostki w świecie lub wartościowe zdjęcia. Miłośnicy różnego typu dziwności również mogą odnaleźć się w tym dramacie. Natomiast osobom szukającym rozrywki i relaksu, odradzam obejrzenie. Produkcja zadziała wówczas otępiająco, uspokajająco, a następnie usypiająco.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dziewiętnaście − dziewięć =