W magicznym domu Marii Kępy

  wernisaz-3 Sztuka zawsze była jej bliska. Od dziecka zainteresowana plastyką, rysowała, jak sama mówi, mniej lub bardziej, ale zawsze znajdowała czas, aby stworzyć coś nowego. Wystawa w galerii sztuki przy ulicy Piwnej jest dla niej ważna, bo opowiada o miejscu bliskim jej sercu – o domu. Ale o domu rozumianym nie jako budynek, a miejsce, w którym się urodziła i wychowała.

Maria Kępa pochodzi z okolic Szydłowca. Ukończyła Grafikę na Uniwersytecie Śląskim, studiowała również rzeźbę na ASP w Krakowie. Swoje prace do tej pory prezentowała na kilku wystawach zbiorowych i indywidualnych, m.in. w Cieszynie, Bielsku-Białej, Szydłowcu, Radomiu czy Krakowie. Jej pasje to rysunek, malarstwo i rzeźba.

Opowieść o domu to dość duża metafora. Nie jest to opowieść o domu traktowanym w kategoriach pomieszczenia czy budynku, ale bardziej o miejscu, które jest mi bliskie, w którym się urodziłam i wychowałam. Moje prace nawiązują do natury, przedstawiają jakiś mój osobisty stosunek do tego, co naturalne. To próba antropomorfizacji natury z przeniesieniem pewnych podobieństw do życia ludzi w sposób subtelny, nierzucający się od razu w oczy.

Maria Kępa opowiada też o rysunku, o tym jak pojęcie samej sztuki rysowania ewaluuje na przestrzeni lat.

Częściej wernisaz-1rysuję. To znaczy trochę też maluję, ale głównie jednak rysuję i rzeźbię. Teraz rysunek może wykraczać poza takie klasyczne rozumienie rysunku, że mamy do dyspozycji tylko węgiel i ołówek. Ja na przykład lubię łączyć, mieszać różne style albo eksperymentować, czyli szukać też swojej własnej techniki, bo rysunek nie ma jakichś sztywnych granic. Tak samo zresztą jak malarstwo. Teraz to się troszkę miesza. Są jakieś typowe wyznaczniki dla malarstwa, można łączyć kolory, można korzystać z techniki malarstwa, ale to i tak pozostanie rysunkiem.

Prace Marii Kępy mają w sobie wiele świeżości, jak sama natura, którą przedstawiają. Nie są to jednak pejzaże, a pojedyncze elementy, wyrwane z natury fragmenty, które przez przerysowanie i przeskalowanie zyskują nową wartość, nowe życie… na płótnie. Artystka porównuje portrety drzew do portretów ludzi. – Lubię przedstawiać formy związane z naturą – mówi. Przedstawiam jeden element, aby pokazać, że jest on tak samo ważny jak każdy człowiek jako jednostka, że każdy element ma jakąś swego rodzaju funkcję i osobowość.

Prace artystki można podziwiać w gdańskiej galerii sztuki przy ulicy Piwnej do 30 marca 2017 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

9 + siedem =