Dokonać niemożliwego

 

Kibice w środowy wieczór byli świadkami spektakularnego widowiska.

Kibice w środowy wieczór byli świadkami spektakularnego widowiska.

Po pogromie, jaki Paris-Saint Germain dokonało na Barcelonie w pierwszym meczu fazy pucharowej Ligi Mistrzów, sprawa awansu wydawała się rozstrzygnięta. W końcu kto by się spodziewał, że „Dumie Katalonii” uda się odrobić stratę czterech  bramek z pierwszego spotkania? W futbolu wszystko jest jednak możliwe. Nie pierwszy raz przekonaliśmy się, że mecz piłkarski należy oglądać do końcowego gwizdka arbitra.

Skazani na porażkę  

FC Barcelona stanęła przed niemal niemożliwym do wykonania zadaniem. Tegoroczne walentynki nie były łaskawe dla tej drużyny. Kibice „Barcy” zostali zranieni prosto w serce. „Blaugrana” skompromitowała się w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Paris-Saint Germain. Paryżanie wygrali na Parc des Princes 4:0.

Od tego czasu minęły trzy tygodnie. W środę (8 marca) o godzinie 20:45 został rozegrany rewanż na Camp Nou. Mówiło się, że jedyne, co pozostało fanom „Blaugrany”, to nadzieja, jednak chyba tylko najbardziej zagorzali kibice mogli wierzyć w końcowy sukces.

Nie ma się temu co dziwić. Żaden klub w historii fazy pucharowej tych rozgrywek nie odrobił czterobramkowej straty. Uefa.com dawała FC Barcelonie szanse na awans wynoszące 0%. Ponadto paryska drużyna była ostatnio na fali – miała serię 16 meczów bez porażki. Można by stwierdzić, że „Dumę Katalonii” mógłby ocalić jedynie cud.

Co więc zostało?

Piłkarze PSG nie pozostawili w pierwszym meczu żadnych  złudzeń graczom FC Barcelony | me.me

Piłkarze PSG nie pozostawili w pierwszym meczu żadnych złudzeń graczom Barcelony | me.me/t

Wiara w końcowy sukces. Tylko tyle i aż tyle. Każdy mecz piłkarski to zupełnie inna, świeżo pisana historia. W futbolu wszystko się może zdarzyć. Trybuny zapełnione – ponad 90000 kibiców na Camp Nou przybyłych w celu poniesienia drużyny do końcowego zwycięstwa. Trener „Barcy” – Luis Enrique – przed rewanżowym spotkaniem starał się spokojnie podejść do meczu i przekonać, że jego piłkarze są w stanie odrobić straty: Jesteśmy w połowie dwumeczu. Jeśli rywale mogli nam strzelić cztery gole, to my możemy im sześć. Przeciwko innym drużynom robiliśmy to już wielokrotnie w tym sezonie. Przestrzega jednak, że: Nie można przesadzać i myśleć, że trzeba strzelić nie wiadomo ile goli w jak najkrótszym czasie. Ważne było też zatem odpowiednie przygotowanie psychiczne zawodników. Koniec końców wszystko pozostawało w ich nogach.

Wyjściowe składy

FC Barcelona: Ter Stegen – Umtiti – Pique – Mascherano – Busquets – Iniesta – Rakitić – Messi – Neymar – Rafinha – Suárez

Paris Saint-Germain: Trapp – Kurzawa – Silva – Marquinhos – Meunier – Matuidi – Rabiot – Draxler – Verratti – Lucas – Cavani.

Wymarzony początek

Fani „Blaugrany” nie mogli sobie wyobrazić lepszego początku meczu. Ich drużyna błyskawicznie, bo już w 3. minucie, objęła prowadzenie. Rafinha wrzucił piłkę w pole karne gości. Thiago Silva, kapitan gości, popełnił błąd, wykorzystany przez Luis Suáreza.  Urugwajczyk przelobował główką bramkarza PSG, który pomylił się w tej sytuacji, źle wychodząc z bramki. „Duma Katalonii” od początku rywalizacji naciskała przeciwnika, grała wysokim pressingiem, długo utrzymywała się przy piłce, kontrolowała i wyznaczała tempo gry. Mistrzowie Hiszpanii od razu rzucili się do ataku, a zawodnicy Unaia Emery’ego przeszli do defensywy, broniąc się w zasadzie całą drużyną.

Pierwszą składną akcję Paris Saint-Germain przeprowadziło dopiero po 10 minutach spotkania. Julian Draxler biegł lewą stroną boiska i wpadł w pole karne gospodarzy. Powstrzymał go jednak obrońca „Barcy” – Javier Mascherano. Chwilę później Leo Messi postraszył swych rywali strzałem z rzutu wolnego. Piłka przeleciała niewiele ponad poprzeczką. W 17 minucie fenomenalnym uderzeniem z dalszej odległości popisał się Neymar. Futbolówka minimalnie minęła prawy słupek bramki Trappa.

Stoperzy gospodarzy częściej przebywali na połowie boiska gości |squawka.com

Stoperzy gospodarzy w pierwszej części meczu częściej przebywali na połowie boiska gości (prawa strona). |squawka.com

Piłkarze PSG wyglądali jakby nie wiedzieli, co mają robić na boisku. Skupili się niemal wyłącznie na obronie, bali się podejść do rywala, bali się dłużej poholować piłkę. Wyglądali zupełnie jak „Blaugrana” w pierwszym meczu. Można powiedzieć, że role się odwróciły. Minęło pół godziny gry, a „Les Parisiens” oddali pierwszy strzał. Sytuację miał Lucas, jednak futbolówka została uderzona słabo i trafiła wprost w ręce dobrze ustawionego Ter Stegena. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy, Barcelona podwyższyła rezultat spotkania.Iniesta wyprzedził Marquinhosa będącego we własnym polu karnym i odebrał mu piłkę, po czym, popisując się kapitalną techniką, piętą dograł ją w pole bramkowe. Layvin Kurzawa usiłował wybić futbolówkę, lecz skiksował, wbijając ją do własnej siatki.

O dominacji, wysokim pressingu i nacisku na rywala piłkarzy Barcelony niech świadczy fakt, że trójka stoperów drużyny (UmtitiPiqueMascherano) bardziej skupiała się na grze ofensywnej niż defensywnej. Spędzili dużo więcej czasu na połowie gości niż na własnej. Do przerwy wynik 2:0 dla gospodarzy (w dwumeczu 2:4). „Barca” zbliżała się do upragnionej remontady (odrobienia strat, wielkiego powrotu). Tym bardziej, że ich przeciwnicy nie byli dotychczas zbyt skorzy do stawiania oporu.

Zabite nadzieje

Edinson Cavani celebrujący gola, który miał zakończyć sprawę awansu do ćwierćfinału |knowyourleak.com

Edinson Cavani celebrujący gola, który miał zakończyć sprawę awansu do ćwierćfinału | knowyourleak.com

Druga połowa rozpoczęła się dla gospodarzy równie owocnie. W 48. minucie został odgwizdany rzut karny na Neymarze. Meunier, prawy obrońca PSG, potykając się, usiłował za wszelką cenę uniemożliwić Brazylijczykowi dojście do piłki. Ten, rozpędzony, zahaczył okolicami prawego kolana o głowę defensora, co spowodowało upadek. Jedenastkę na gola zamienił Lionel Messi. Wynik –  3:0.

Ekstaza kibiców „Blaugrany” mogła zostać szybko zakończona. Niedługo potem winowajca rzutu karnego – Meunier – popędził prawą stroną boiska, dograł piłkę w pole karne gospodarzy, ta trafiła pod nogi Cavaniego, który potężnym uderzeniem obił słupek bramki ter Stegena. Fani „Barcy” mogli odetchnąć z ulgą. Skończyło się tylko na strachu. Po tej sytuacji rozpoczął się okres lepszej gry PSG, co szybko przyniosło efekt. W 62. minucie meczu Cavani huknął na bramkę po dograniu głową od kolegi z drużyny. Strzał z bliskiej odległości wylądował tuż pod poprzeczką. Niemiecki bramkarz był bez szans.

Wynik 3:1 zabijał wszelkie nadzieje. Konieczność strzelenia jednej bramki zmieniła się w nagle w przymus zdobycia trzech. Remis w dwumeczu nie wchodził w rachubę, gdyż Paryżanie zdobyli gola na wyjeździe. Piłkarze „Barcy” musieli ten mecz wygrać, jeśli chcieli myśleć o ćwierćfinale. Odrobienie takich strat (w dwumeczu 3:5) wydawało się niemożliwe. Tym bardziej, że Paris Saint-Germain poczuło krew i zaczęło coraz śmielej atakować. Czasu było coraz mniej, a gra się uspokoiła. Wydawało się, jakby zawodnicy „Blaugrany” przestali wierzyć w zwycięstwo. PSG broniło się całą drużyną. Zbliżał się koniec rywalizacji, a w 86. minucie Angel Di Maria znalazł się w sytuacji jeden na jeden z ter Stegenem. Skuteczny powrót zanotował jednak Mascherano, uniemożliwiając rodakowi oddanie celnego strzału. Moment końcowego gwizdka arbitra zbliżał się nieubłaganie. Wciąż były do zdobycia trzy bramki. Tu już nic nie mogło się wydarzyć…

Geniusz Neymara

Pewnie część kibiców „Blaugrany” zdążyło już wyłączyć odbiorniki telewizyjne, (nie) godząc się z odpadnięciem ich drużyny. Ci bardziej cierpliwi mieli szczęście być świadkami jednej ze wspanialszych remontad w europejskich pucharach. W 88. minucie Neymar podszedł do rzutu wolnego około 20 metrów od bramki Trappa. Futbolówka skierowana została wprost w lewe okienko bramki golkipera francuskiej drużyny. Ten nie zdołał interweniować. Zostały jeszcze dwie bramki do strzelenia, a mecz wchodził w końcową fazę.

W doliczonym czasie gry został odgwizdany niesłuszny rzut karny na korzyść „Blaugrany”, po „symulce” Luisa Suáreza. Wprawdzie doszło do kontaktu jego nogi z nogą zawodnika PSG, ale Urugwajczyk mógł spokojnie ustać na nogach i nie musiał pokazywać przy tym swoich umiejętności aktorskich. Do jedenastki podszedł grający jak z nut w tym spotkaniu Neymar i zamienił ją na gola. W dwumeczu – remis, 5:5. Ten wynik dał im nadzieję, ten wynik zachęcił ich do walki.

Celebracja historycznego zwycięstwa na Camp Nou | facebook.com/fcbarcelona

Celebracja historycznego zwycięstwa na Camp Nou | facebook.com/fcbarcelona

Minuta 95. Absolutnie ostatnie sekundy rywalizacji. Bramkarz gospodarzy wyszedł z bramki, aby pomóc drużynie. Udało mu się nawet – po tym jak futbolówka została wybita z pola karnego PSG – powstrzymać groźnie zapowiadającą się kontrę gości i skierować do bohatera spotkania – Neymara. Ten kapitalnie ją wrzucił w pole karne gości. Dopadł do niej Sergi Roberto, który czubkiem buta zdołał wbić ją do siatki w ostatniej akcji meczu. Wynik 6:1, w dwumeczu 6:5. W nieprawdopoobny sposób, „Barca” sensacyjnie awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Wiara czyni cuda

Całą Katalonię czekała nieprzespana noc | facebook.com/fcbarcelona

Całą Katalonię czekała nieprzespana noc | facebook.com/fcbarcelona

Spektakularne zwycięstwo w tym meczu sprawiło, że „Duma Katalonii” od 10 lat nieustannie awansuje do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Luis Enrique z kolei nie przegrał żadnego meczu w europejskich pucharach rozgrywanego na Camp Nou, odkąd objął stanowisko trenera tej drużyny.

Enrique wskazał po meczu, że jego podopiecznym udało się awansować głównie za sprawą wiary i postawieniu wszystkiego na jedną kartę: Nie myślę, by ktokolwiek przestał wierzyć. Mimo bramki rywala… Zespół grał niewiarygodnie i zaprezentował prawdziwe widowisko. Dużo ryzykowaliśmy i opłaciło się. Takie mecze czasem się zdarzają w piłce nożnej i dzisiaj trafiło na nas.

Unai Emery nie krył swej frustracji i zdenerwowania. Nie ma się jednak co dziwić – prowadzona przez niego drużyna przegrała wygrany dwumecz. Hiszpan stwierdził: Nie zagraliśmy tak, jak planowaliśmy. Barcelona od początku nastawiona była na zwycięstwo. My jedynie chcieliśmy utrzymać korzystny rezultat, co nie skończyło się dobrze. 

Żadna inna drużyna nie odrobiła takiej straty bramkowej w historii tych rozgrywek. FC Barcelona udowodniła całemu piłkarskiemu światu, że w futbolu nie istnieje takie pojęcie jak „niemożliwe”, że cuda się zdarzają, że trzeba zawsze grać do samego końca.

Skrót meczu:

Zabawna parodia spotkania w wykonaniu 442oons:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

14 − 1 =