Chodźcie, Adaś skacze!

Dmuchajmy w telewizory!

Dmuchajmy w telewizory!

„Po złoto, po medal, dla nas, dla wszystkich… Pofrunął!” Autor tych słów, Włodzimierz Szaranowicz, od lat gości w naszych domach w zimowe weekendy. Wraz z innymi legendarnymi komentatorami pokazuje nam, jak cieszyć się wspaniałym, śnieżnym szaleństwem – skokami narciarskimi.

Fortuna kołem się toczy

Adam Małysz stał się pierwszą legendą polskiego narciarstwa. Choć trudno w to uwierzyć, jest on kontynuatorem niespełna stuletniej tradycji. Jeszcze przed II Wojną Światową, w 1938 roku, Stanisław „Dziadek” Marusarz został wicemistrzem świata tej pięknej dyscypliny. Kilkanaście lat później, polscy kibice cieszyli się z miejsc na podium Antoniego Łaciaka i Stanisława Gąsienicy.

W 1972 roku doczekaliśmy się wspaniałej chwili. Wojciech Fortuna wywalczył pierwszy złoty medal na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. Przed nim, żadnemu Polakowi nie udało się osiągnąć takiego sukcesu. Ten wspaniały dla polskiego narciarstwa okres zamykają Stanisław Bobak oraz Piotr Fijas. Stawali oni na podium Mistrzostw Świata oraz wielokrotnie tryumfowali w zawodach Pucharu Świata.

Prosimy dmuchać w telewizory

W 1994 roku Adam Małysz zdobył swoje pierwsze Mistrzostwo Polski. Nic nie wskazywało na to, że 17-letni wówczas skoczek stanie się w przyszłości „Orłem z Wisły”. Patrząc na jego niesamowity dorobek, nikogo nie dziwi fenomen „Małyszomanii”. Kiedy nasz „tygrys na progu, jastrząb w locie” siadał na belce, miliony Polaków płakało, modliło się i zaciskało kciuki. Tym bardziej dziwi jego skromność. Nie każdego porównywano z Papieżem. Nie każdy towarzyszył milionom polskich rodzin przy niedzielnym obiedzie.

Nasz galaktyczny mistrz wymagał wiele zawsze od siebie. Rodaków prosił jedynie, by dmuchali w ekrany telewizorów podczas jego lotu. Trudno zrozumieć, jak taka niepozorna, filigranowa postać zdołała unieść 4 medale Zimowych Igrzysk Olimpijskich, 6 medali Mistrzostw Świata (w tym 4 złote!) i 4 kryształowe kule. W towarzystwie tak zacnych nagród, 4 tytuły Sportowca Roku, Superczempiona Roku, Sportowca Wolnej Polski oraz 3 odznaczenia prezydenckie wydają się bez wartości. Pozostaje tylko gratulować i zapytać: jak to jest możliwe?

I co dalej?

Łzy milionów Polaków i łamiący się głos Włodzimierza Szaranowicza wieściły w 2011 roku zakończenie kariery Adama Małysza. Moment ten nie oznaczał końca ery wspaniałych tryumfów polskich skoczków. W ostatnim dla „Orła z Wisły” sezonie, Kamil Stoch trzykrotnie zwyciężał w zawodach Pucharu Świata. Rola nowego lidera przypadła mu do gustu. Swoje świetne występy w 2013 roku ukoronował złotym medalem Mistrzostw Świata. Rok później zwyciężył w klasyfikacji generalnej i dokonał prawie niemożliwego – został podwójnym złotym medalistą Zimowych Igrzysk Olimpijskich.

Kamil Stoch otrzymuje duże wsparcie od kolegów z kadry. Najlepiej świadczą o tym medale drużyny zdobyte na Mistrzostwach Świata w 2013 i 2015 roku. Gdy jego forma zawodziła, mogliśmy liczyć na piękne, zwycięskie występy Jana Ziobry i Piotra Żyły.

Polacy w Klingenthal | T. Mieczyński, skijumping.pl

Polacy w Klingenthal | T. Mieczyński, skijumping.pl

 Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Obecnie nasi skoczkowie spisują się fantastycznie. Ekipa w składzie: Maciej Kot, Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki pierwszy raz w historii wygrała zawody drużynowe. Wobec tego, oczekiwania polskich kibiców są bardzo duże. Wielkimi krokami zbliżają się dwie najważniejsze imprezy tego sezonu: Turniej Czterech Skoczni i Mistrzostwa Świata. Czy polscy skoczkowie sprostają zadaniu?

Kiedy Adam Małysz zdobywał srebrny medal podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City, jego wspaniałe skoki były obserwowane przez 14,5 mln widzów. Z rekordem tym może się jedynie równać publiczność oglądająca zmagania naszych piłkarzy. Jak będzie tym razem? Czy magia zimowego szaleństwa przyciągnie niesamowitą rzeszę kibiców? Trzymajmy kciuki za biało-czerwonych!

rys. Anna Nagel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sześć + pięć =