„Syntonia” opanowała Gdańsk – relacja z koncertu Łąki Łan

łaki łan do zapowiedziKiedy miasto zostaje opanowane przez ludzi przebranych za najróżniejsze stworzenia, ludzi wyglądających jak kwiatowe połacie, a nawet ludzi bez oporów wychodzących na zewnątrz w pidżamach, wiadomo że tego dnia w okolicy zagrają oni – krzewiciele pozytywnych myśli, dilerzy endorfin, pogromcy marazmu i złego nastroju – Łąki Łan! Tym razem Paprodziad i spółka w sobotę, 3 grudnia, wystąpili w Starym Maneżu i przywieźli ze sobą sporo muzycznych nowości.

Z Łąkami sprawa jest niezwykle prosta – kto choć raz da się złapać w te muzyczne sidła ma niewielkie szanse na to, by się z nich wydostać. Ich muzyka uzależnia nie tylko od samych dźwięków, ale też od niezwykle pozytywnego przekazu, który za nią idzie. Nikt tak jak Paprodziad nie potrafi barwnie i opisowo operować słowem. Nikt tak jak Zając Cokictokloc nie potrafi rozbujać publiczności, wciąż śpiewając właściwie te same frazy w „Jammin”. Nikt tak tak Bonk nie potrafi wprowadzić publiczności w stan muzycznego transu w „Selawi”. Nikt tak jak Mega Motyl nie potrafi rozbawić jednym zdaniem. I nikt tak jak Poń Kolny i Jeżuś Marian nie potrafi zachować względnego spokoju w tym całym szaleństwie. Choć panowie grają w Trójmieście dosyć często, za każdym razem ich koncerty okazują się frekwencyjnym sukcesem, a publiczność wtóruje muzykom przebierając się za mieszkańców leśnych krain i garściami czerpie pozytywną energię, której ilość w trakcie półtoragodzinnego koncertu przekracza najśmielsze oczekiwania.

W listopadzie tego roku ukazał się czwarty w dorobku zespołu album, „Syntonia”. To dziewięć nowych kompozycji, z których już jednak część można było usłyszeć wcześniej na koncertach. W sobotę na setliście pojawiły się między innymi „To Bee”, „Mucha Nie Siada”, „Bombaj”, „To Remember” i oczywiście singiel promujący „Syntonię”, „Pola Ar”, czyli radosna, energetyczna, taneczna, piosenka o bezkresnej Miłości, która wypełnia Wszechświat. Trzeba przyznać, że płyta ta oferuje wszystko co w Łąkach najlepsze – aplikuje w serca czystą radość, a energia z niej płynąca wypełnia każdy milimetr przestrzeni. Natomiast ze starszych numerów pojawiły się między innymi „Łan Pała”, „Lovelock”, „Jammin”, „Łan For Me” oraz „Biont”. W stronę publiczności jak zwykle powędrowały też kwiaty, a pod koniec czekał ją tradycyjny konewkowy prysznic.

Koncertowy rok powoli dobiega końca. Wprawdzie w grudniu czeka nas w Trójmieście jeszcze trochę wydarzeń, ale to sobotnie bardzo trudno będzie przebić. Łąki Łan jak zwykle dali popis swoich możliwości i na stałe zapisali się w serduchach swoich słuchaczy. Póki co, w oczekiwaniu na kolejny powrót zespołu do Trójmiasta, pozostaje im rozkoszowanie się dźwiękami „Syntonii”. Od dwóch lat tradycją już jest, że relacje z koncertów Łąk kończymy w ten sam sposób. Nie inaczej będzie i tym razem – łan znów zapałał. I niech pała dalej. Do następnego takiego koncertu! Widzimy się na nim!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *