Futbolowy 16/17 #8

fp2Dziś lotem jaskółczym przefruniemy nad największymi stadionami świata, aby czym prędzej zdać Wam raport z wydarzeń w ramach Futbolowego Poniedziałku. Będzie o Gran Derby, będzie o derbach Anglii, nie zabraknie również ukochanej Ekstraklasy. Na tekst pełen wrażeń zapraszają Michał Fila i Michał Szum.

El Clasico na remis

Michał F.: Weekend został zdominowany przez najważniejszy mecz w lidzie hiszpańskiej. Barcelona na Camp Nou podejmowała lidera tabeli – Real Madryt. W zespole Królewskich zabrakło kilku najważniejszych zawodników z Garethem Bale’em na czele. Z koli Blaugrana dostała zadyszki i traciła do Los Blancos 6 punktów. Liczyła na przełamanie i odrobienie strat.

Mecz rozczarował z dwóch powodów. Po pierwsze, spotkanie było zwyczajnie nudne, brakowało sytuacji do strzelenia gola. Barcelońskie trio MSN: Messi, Suarez i Neymar zawodziło na całej linii, a podopieczni Zidane’a przez braki kadrowe nie potrafili zagrozić bramce Ter Stegena.

Poziom sędziowania w Gran Derbi był najsłabszy na przestrzeni lat. Wyliczono aż 5 kluczowych dla wyniku meczu błędów, które wpłynęły na przebieg spotkania. Szkoda, że w Hiszpanii w tak ważnych meczach dochodzi do takich sytuacji. Mecz zakończył się sprawiedliwym remisem 1:1. Wynik El Clasico otworzył Suarez, po świetnym dośrodkowaniu Neymara, a odpowiedział w 90 minucie (sic!) Sergio Ramos. Kolejny raz, kiedy kapitan ratuje wynik w szalenie ważnej potyczce. W tabeli bez zmian, Real utrzymuje 6 punktową przewagę nad Barceloną.

Początek Gran Derby. Źródło: https://www.facebook.com/fcbarcelona/

Skandale, kupa śmiechu i grad goli

Michał Sz.: Michał dość ochoczo stwierdził, że minione dni zostały zdominowane przez El Clasico, ale zgodzę się z nim jedynie połowicznie. Tak się bowiem składa, że pod względem czysto piłkarskim to Wielkie Derby Anglii, czyli pojedynek Manchesteru City i Chelsea Londyn, okazały się hitem weekendu. Nie zabrakło w nim emocji, bramek (łącznie z samobójczymi), kontrowersji oraz walki do samego końca. Niestety, jego finał nieco przerósł niektórych zawodników i w końcowych minutach futbolowe spotkanie przerodziło się w galę MMA. Ostatecznie największy profit w postaci ósmego zwycięstwa z rzędu otrzymali kibice stołecznej Chelsea, dla których ten sezon to swoista droga do nieba. Lecz mimo wszystko każdy, kto obejrzał ten mecz, może z czystym sumieniem przyznać, że był świadkiem kandydata do miana wydarzenia sezonu.

Podobne odczucia mogą mieć kibice śledzący niedzielny mecz pomiędzy Bournemouth a Liverpoolem. Tam co prawda mało było przepychanek i rękoczynów, ale za to całość została zrekompensowana gradem bramek. Pewnie prowadzenie uzyskane jeszcze przed przerwą przez podopiecznych Kloppa nie było zwiastunem katastrofy, jaka miała wydarzyć się w drugiej połowie. Wtedy właśnie rozpoczęła się pogoń drużyny Artura Boruca i ze stanu 1:3, w przeciągu niespełna 17 minut udało im się dojść do wyniku 4:3, który okazał się finałowym rozstrzygnięciem. I tutaj mógłby rozpocząć się śmiech, ale…

Tak się niefortunnie złożyło, że kilka godzin później swój mecz rozgrywał Manchester United, podejmując w nim lokalnego rywala The Reds – Everton. Czerwone Diabły wyglądały w tym meczu pewnie, co potwierdziły zdobywając gola w 42 minucie meczu, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Kryzys nadszedł wraz z nadejściem byłego gwiazdora Evertonu – Fellainiego. To właśnie kudłaty Belg był prowodyrem rzutu karnego, który został podyktowany w 89 minucie meczu, a którego pewnym strzałem wykończył Leighton Baines. To oznacza, że złota passa drużyny z Old Trafford trwa: to już 23152 mecz z rzędu, w którym piłkarze Jose Mourinho grają w kratkę. Szkocja welcome to!

To już ósma wygrana z rzędu piłkarzy Chelsea Londyn. Źródło: https://www.facebook.com/ChelseaFC/

Raz na wozie, raz pod wozem

Michał F.: Lechia przyjeżdżała do Krakowa jako lider tabeli z aspiracją, by zakończyć rok w czubie Ekstraklasy. W drużynie Biało-Zielonych zabrakło dyrygenta obrony Mario Malocy. Jego absencja była bardzo widoczna i stąd też stracone dwa gole w ciągu 30 minut. Wisła dwukrotnie wyprowadziła skuteczne kontrataki, które kończyły się utratą bramki. W drugiej połowie Lechia miała rzut karny, ale nie wykorzystał go Marco Paxiao. Pod koniec meczu dobił gdańszczan Zachara, ustalając wynik na 0:3.

Jagiellona wykorzystała potknięcie Biało-Zielonych pokonując Lecha Poznań 2:1. Zrównała się punktami z Lechią i prowadzi w tabeli.

Husaria w natarciu

Michał Sz.: Wspomnieliśmy już o polskiej lidze, to teraz czas na szybki przegląd dokonań naszych reprezentantów w Europie. Zamiast słów, niech przemówi poniższy obrazek…

Źródło: https://www.facebook.com/ekstraklasatrolls/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwadzieścia + 5 =