Spowiedź młodego alkoholika

8737471924_cb1421d07e_oDla wielu studia są równoznaczne z lejącym się strumieniami alkoholem. Niektórzy przesadzają, niektórzy myślą, że codzienne imprezy to przywilej studenta. Karol, mimo bardzo młodego wieku zauważył u siebie pierwsze objawy alkoholizmu. Czy to jeszcze „student” czy już alkoholik?

Ojciec Karola jest alkoholikiem, więc ten, zawsze przysięgał sobie, że nigdy nie pójdzie tą drogą. Mając 15 lat był dojrzalszy niż większość jego rówieśników. Nic w tym dziwnego – często musiał być głową rodziny, gdy ojciec pił, a mama nie potrafiła sobie z nim poradzić. Jego rodzice, którzy do dziś nie zdają sobie sprawy z tego, że problem alkoholowy jest obecny u nich w rodzinie, zawsze wyśmiewali go za to, że uważa się za odpowiedzialnego – Zawsze mówili mi, że nic jeszcze w życiu nie przeżyłem – przypomina sobie Karol, a na jego twarzy pojawia się drwiący uśmiech.

Nie takie łatwe dzieciństwo

O alkoholizmie w jego domu nikt nigdy nie wspominał. To jednak trzeba przyznać – nie dorastał w patologicznej rodzinie – wszyscy zawsze dobrze zarabiali, pozwalali sobie na wszelkie przyjemności, a on dostawał to o czym tylko zamarzył. Karol doświadczył w domu przypadku tzw. „ukrytego alkoholizmu”. Nikt nic nie wiedział, nie było bójek, awantur, ojciec nie pił codziennie. To się zdarzało może raz na miesiąc, raz na dwa tygodnie  – Tata zawsze mówił, że po prostu lubi się napić po długim dniu w pracy – komentuje Karol.

Wszystko zazwyczaj zaczynało się od imprezy. Rodzice szli do znajomych, mama jak zwykle piła z umiarem, ojciec zawsze do upadłego – Przysięgam, że nie było spotkania, z którego wyszedłby w miarę trzeźwy. Kiedy wychodzili z domu, a ja zostawałem sam, od razu wiedziałem, że nie wróci o własnych siłach i nigdy się nie ,,zawiodłem. Nazajutrz pił na klina, i tak przez kilka dni. Nawalał w pracy, matka zawsze dzwoniła do jego szefa, żeby poinformować, że „mąż znowu czymś się zatruł. Biedak… – mówi z ironią Karol.

Opowiada o tym spokojnie, z dużym dystansem, jakby opowiadał historię dalszego znajomego. Czy to  było dla niego bolesne doświadczenie? – Jasne, że było, ale to trwa od 15 lat, zdążyłem się przyzwyczaić – przyznaje Karol. – Wkraczam w dorosłe życie, mam swoje własne problemy. Dziesiątki razy proponowałem terapie dla ojca, nikt nigdy mnie nie słuchał…

Przecież wszyscy imprezują

Young women in a barKarol czytał o alkoholizmie od dawna. Zdawał sobie sprawę z tego, że ma 30% więcej szans na zostanie alkoholikiem, skoro miało to miejsce w jego rodzinie. Nigdy jednak w to nie wierzył. – Niby jak to możliwe, znam wszystkie tego skutki i nigdy w życiu nie popełniłbym tego samego błędu – tłumaczy się.

Zawsze imprezował, tak jak wszyscy jego rówieśnicy. Przynajmniej raz w tygodniu, w piątek lub sobotę, wybierał się wraz z grupą znajomych do knajpy, na domówkę, bądź na piwo w plenerze. Na każdej imprezie pił trochę więcej niż jego znajomi, tłumacząc to tym, że ma „mocniejszą głowę”. Czasami zdarzało mu się nie pamiętać fragmentów z poprzedniej nocy, ale nie było to szczególnie niepokojące. Na drugi dzień wszyscy znajomi wymieniali się wspomnieniami minionego wieczoru, śmiejąc się przy tym.

Czasami bolało go, gdy wracał nietrzeźwy do domu, a ojciec był w tym samym stanie – Twierdzisz, że jestem alkoholikiem? Skończysz tak samo jak ja – mówił i oczywiście na drugi dzień nie pamiętał swoich słów.

Początek: studiów i problemów

Karol wyjechał z rodzinnego miasta na studia. Planował zacząć wszystko od nowa, bez rodziców i ich problemów. Nie wiedział, że sam wpakuje się w jeszcze większy dołek. – Gdybym wiedział, że tak się to skończy chyba zostałbym w rodzinnym mieście. Lepiej studiować na gorszej uczelni niż skończyć tak jak ja szczerze przyznaje.

Mieszkał z dwoma współlokatorami, którzy również nie stronili od alkoholu. Po dwóch miesiącach jeden z nich wyprowadził się do swojej dziewczyny, drugi studiował dwa kierunki jednocześnie, więc po jakimś czasie przytłoczył go ogrom nauki i przystopował z imprezami. Karol również wyhamował, ale tylko na chwilę. Potem znowu zaczął chodzić na imprezy przynajmniej dwa razy w tygodniu – jak wszyscy jego znajomi z roku. Czasami napił się sam, oglądając mecz – Kto tak nie robi? – myślał nie martwiąc się o nic.

Pod koniec roku przeszedł lekkie załamanie. Przez częste imprezowanie, zaczął mieć problemy na uczelni, co chwila dochodziły go słuchy, że w domu sytuacja nie jest najlepsza, a na domiar złego pogorszyły się jego relacje ze współlokatorem. To wszystko doprowadziło do tego, że Karol czuł się samotny. Nie chciał się jednak przyznać przed samym sobą – Przecież to takie niemęskie – mówił.

Wyjazd na święta do domu nawet pogorszył sytuację w jakiej się znajdował. Po powrocie był w kompletnej rozsypce. Zaczęła się sesja i kolejne problemy – Wypijałem drinka na odstresowanie się przed nauką, na drugi dzień miałem ciężki egzamin – przyznaje Karol. Śmiałem się, że na trzeźwo nie jestem w stanie uczyć się tych bzdur. Po chwili wypijałem kolejnego drinka, aż opróżniałem całą butelkę wódki, olewając przy tym naukę. Sesję zdałem całkiem nieźle. Miałem ogromnego farta. Obiecałem sobie, że kończę z piciem, ale po egzaminach przyszedł czas na świętowanie…

To nie są żarty

2434870678_1699c8650b_oNa początku lutego poznał dziewczynę. Spotykali się przez jakiś czas, ale ona, nagle z dnia na dzień, zerwała z nim kontakt bez słowa wyjaśnienia. Wtedy zaczął się prawdziwy koszmar. – Wróciłem po świętach i poczułem się strasznie samotny. Musiałem wypełnić czymś tę pustkę – przyznaje.

Pił coraz częściej, wychodził do klubów, poznawał dziesiątki dziewczyn, byle tylko zapomnieć o tamtej, która go zraniła. Alkohol dodawał mu odwagi, stawał się bardziej towarzyski. Prawie co weekend chodził do łóżka z inną, oczywiście zawsze pod znacznym wpływem alkoholu. Na drugi dzień budził się z urwanym filmem, wyrzutami sumienia, kacem fizycznym i moralnym.

Po pijaku podejmował decyzje, których później bardzo żałował. Zdarzało mu się w środku nocy wsiąść do samochodu po kilku piwach, żeby na stacji kupić kolejne.

Zaczął pić codziennie. Jego tolerancja na alkohol znacznie wzrosła, więc pił na umór. Kończył dopiero, gdy wydał ostatnie pieniądze. Czasami dochodziło nawet do tego, że przez kilka dni nie miał co jeść, bo wolał kupić alkohol.

Był przerażony, kiedy zauważył u siebie pierwsze objawy padaczki alkoholowej. Przez kilka dni myślał, że to zwykłe przemęczenie. Mroczki przed oczami, zawroty głowy, trzęsące się dłonie, lęki, dreszcze, nie ustawały przez kilka tygodni – Siedziałem na wykładzie i nagle traciłem kontakt z rzeczywistością, wracałem do domu, otwierałem butelkę piwa i od razu było lepiej – wspomina.

Koniec z piciem

Jakiś czas temu, upadłem na samo dno – przyznaje otwarcie Karol. Chodziłem na imprezy trzy razy w tygodniu, pozostałe cztery piłem sam w domu. Pewnego wieczoru poszedłem do klubu i zaprosiłem do domu fajną dziewczynę. Niestety nie zgodziła się, a ja byłem tak pijany, że wyszedłem z imprezy z laską, która łasiła się do mnie przez cały wieczór. Poranek był okropny, było mi wstyd, że wykorzystałem tę dziewczynę. Nie pamiętałem nawet jej imienia – wspomina.

5444712792_994da7d423_oPo tej sytuacji, Karol znów obiecał sobie skończyć z piciem. Chodził na uczelnię, przygotowywał się do zajęć. Przed snem wypijał gorącą herbatę zamiast kilku piw. Był z siebie dumny. Po czterech dniach trzeźwości wpadł w taką euforię, że pił po to, by uczcić swoją kilkudniową abstynencję. – Myślałem, że skoro udało mi się nie pić przez kilka dni, to już nie mam problemu. Niestety myliłem się – przyznaje.

Przyszedł piątek i wszyscy znajomi szli na imprezę. Nie potrafił odmówić. Nikt nie wiedział, że sam ma „imprezę” codziennie, więc nie chcieli słyszeć o odmowie. Poza tym sam cieszył się, że wreszcie może napić się ze znajomymi, a nie jak zwykle, sam w domu. Czasami zwierzał się najbliższym z tego, że może mieć problem z alkoholem, ale nikt go nie rozumiał. Mówili, że oni robią to samo i wyśmiewali go. – Przesadzasz. Wystarczy znać umiar  komentowali.

Życie bez alkoholu?

Karol ma nadzieję, że to był tylko chwilowy kryzys w jego życiu, chociaż sam nie jest tego pewien. Myśli o terapii po każdej imprezie, ale nad ranem obiecuje sobie, że z tym skończy. W nocy, po alkoholu, wszystko brzmi dla niego zupełnie inaczej. Wie, że powinien się leczyć, ale nie jest gotowy na to, żeby całkowicie odstawić alkohol – Jestem jeszcze młody, może potrzebuję się wyszaleć? Obiecuję sobie, że jeśli mi się nie znudzi to całe picie, to pójdę na terapię. Póki co postaram się ograniczać, ale…wyobrażasz sobie życie bez alkoholu? Bo ja nie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

18 − cztery =