Student pracujący – korepetytor

fot. Pepe Pont (flickr.com)

fot. Pepe Pont (flickr.com)

To chyba jedna z najbardziej popularnych form zarobkowania wśród studentów – nie potrzebne są tu  rozmowy kwalifikacyjne, pisanie listów motywacyjnych ani dobrze skonstruowane CV. Zazwyczaj wystarczy niezła znajomość jakieś dziedziny nauki i … trochę odwagi.

Podobnie jak w innych zajęciach, które nie wymagają sporządzania umowy o pracę (np. opiekunka do dziecka), student, który decyduje się zostać korepetytorem, do klientów dociera zwykle przez internet, z polecenia lub dzięki rozwieszonym w okolicy anonsom. Marcelina, studentka dwóch kierunków filologicznych, swoją przygodę z korepetycjami zaczęła od nauki dzieci znajomych rodziców. Z czasem, udało się jej rozbudować krąg zainteresowanych – dziś ma już wielu stałych uczniów i około 15 godzin „korków” w tygodniu. Uczy matematyki, angielskiego, francuskiego i rosyjskiego. – Najwięcej uczniów mam z polecenia. Niestety z mojego doświadczenia wynika, że ogłoszenia – te zwykłe, jak i te internetowe, bardzo rzadko przynoszą rezultaty – przyznaje Marcelina.

fot. Comrade Foot (flickr.com)

fot. Comrade Foot (flickr.com)

U ciebie czy u mnie?

Z reguły dużą zaletą tego rodzaju zarobkowania jest wpływ na to, gdzie chce się pracować. Część studentów woli, gdy uczniowie przychodzą do nich, inni z kolei preferują prowadzenie zajęć w domach „klientów”. Niemniej, możliwości są dużo większe – niektórzy korepetytorzy spotykają się z uczniami w bibliotekach lub kawiarniach. Bez wątpienia jednak miejsce lekcji powinno być ciche, spokojne i znajdować się w dobrze skomunikowanym punkcie miasta. Na ten ostatni aspekt szczególnie kładzie nacisk Kasia, studentka zarządzania na Politechnice Gdańskiej, która od czterech lat udziela „korków” z języka angielskiego. – Zgadzając się na współpracę zwracam dużą uwagę na lokalizacjęmówi. – Miejsce musi być w zasięgu dojścia na piechotę lub krótkiego dojazdu autobusem. To ważne, bo zazwyczaj to ja przychodzę do moich uczniów. Nie mam nic przeciwko temu, żeby przychodzili do mnie, ale rodzice zazwyczaj wolą zajęcia w domu – podkreśla. – Dzięki temu, że osoby zatrudniające mnie są mi polecone przez kogoś zaufanego, nigdy nie obawiałam się pierwszych zajęć u nieznanych mi jeszcze klientów – dodaje Kasia. Jednak większość studentów, która decyduje się na dojeżdżanie do uczniów, odczuwa obawy związane z pierwszą wizytą u obcej osoby. Z resztą, ten strach bywa obustronny. – Raz miałam umówioną lekcję u nowej uczennicy i gdy zapukałam do drzwi otworzył mi jakiś starszy, kiepsko wyglądający facet – opowiada Agata, która udziela korepetycji z języka francuskiego i włoskiego. Trochę się przestraszyłam, ale po kilku sekundach do drzwi podbiegła jego córka – moja nowa uczennica, a jej ojciec pożegnał się i sobie poszedł. Myślę, że bardziej to on miał być jej ochroną na wypadek gdybym okazała się jakimś zbirem – śmieje się.

fot. CollegeDegrees360 (Flick.com)

fot. CollegeDegrees360 (flickr.com)

Filolog pożądany

Nie jest tajemnicą, że udzielanie korepetycji to głównie domena studentów filologii. Zwykle bez problemu posługują się danym językiem obcym, a oprócz tego posiadają wiedzę o kraju, w którym się go używa. Na pomoc młodych filologów bardzo często decydują się rodzice, którzy szukają kogoś, kto pomoże ich pociechom nadrobić szkolne zaległości, przygotować się do egzaminów oraz poszerzyć horyzonty. Dodatkowo, studenci są tańsi niż wykwalifikowani nauczyciele czy wykładowcy akademiccy, a ich wiedza spokojnie zaspokaja potrzeby uczniów szkół gimnazjalnych i licealnych. Wielokrotnie do studentów zwracają się też osoby dorosłe, które chcą „odświeżyć język” lub też zainwestować w siebie i zacząć uczyć się czegoś nowego. – Zgłaszają się do mnie osoby w bardzo różnym wieku – mówi Agata. – Od gimnazjalistek zafascynowanych kulturą i językiem Francji, przez narzeczone i żony obcokrajowców, osoby zawodowo związane z regionami francusko- lub włoskojęzycznymi, aż po polskie teściowe Włochów – dodaje z uśmiechem. – To, co jest dla nich charakterystyczne, to fakt, że przeważająca większość ma naprawdę dużą motywację do nauki – podkreśla.

Korepetycje to dobra forma językowego rozwoju samych filologów – przygotowując zajęcia muszą posprawdzać nieznane słówka, przypomnieć sobie odmianę czasowników lub powtórzyć zasady gramatyki. Oprócz tego, pewną trudnością – zwłaszcza dla nowicjuszy, jest znalezienie odpowiednich teksów oraz zadań, które będą jednocześnie ciekawe i dostosowane do poziomu ucznia. Dla Agaty najtrudniejsze były właśnie początki. – Kiedy ponad pięć lat temu zaczynałam udzielać korepetycji, przygotowania do zajęć pochłaniały mi sporo czasu – zaznacza Agata. – Teraz jednak mam już wprawę i duży zbiór materiałów, więc często improwizuję lekcje. Moi uczniowie nigdy nie narzekali, a dla mnie taka kontrolowana improwizacja jest ciekawszą metodą prowadzenia zajęć – dodaje.

fot. Luis Marina (flickr.com)

fot. Luis Marina (flickr.com)

Niedaleko pada jabłko od jabłoni?

Z uczniami, tak jak z ich rodzicami – bywa różnie. Agata stara się dobierać sobie podopiecznych tak, żeby się z nimi nie męczyć. W końcu zajęcia mają również jej samej przynosić satysfakcję. Jak mówi, ma ten komfort, że nie musi „brać jak leci”. Z resztą, otwarcie przyznaje, że „trudne przypadki” zdarzają się jej bardzo rzadko. – Moi uczniowie to po prostu fajni ludzie – twierdzi. Podobne zdanie o swoich kursantach ma Ania, absolwentka filologii romańskiej. Ci, na których trafiała do tej pory, byli nad wyraz inteligentni i dociekliwi. – Widziałam, że sami chcą się uczyć i że nie jest to tylko i wyłącznie decyzja nadambitnych rodziców. Oczywiście kontakt z takimi uczniami zawsze pozostawia możliwość zadania pytania, na które nie będzie się znało odpowiedzi. Jednak nigdy nie było to dla mnie powodem uczucia niepewności, raczej bodźcem do lepszego przygotowania się do zajęć – zaznacza Ania.

Wśród trudności najczęściej pojawiających się w tej pracy, studenci wymieniają notoryczne odwoływanie zajęć oraz lenistwo uczniów. – Niektórzy moi uczniowie są bardzo błyskotliwi, ale większość to jednak dość przeciętnie uzdolnione dzieci – mówi Kasia. – Trzeba z nimi dużo powtarzać, bo albo nie mogą zrozumieć jakiejś konstrukcji, albo nie mają motywacji sami powtórzyć słówek na kartkówkę. Tutaj praca bywa nużąca lub po prostu irytująca, zwłaszcza kiedy wychodzi na jaw całkowity brak pracy własnej – wyjaśnia.

fot. DoDEA Pacific (flickr.com)

fot. DoDEA Pacific (flickr.com)

Również o rodzicach uczniów mogłaby powstać niejedna książka. Z niektórymi zawsze da się porozmawiać i pożartować, oferują herbatę lub coś do zjedzenia, czasem proponują nawet podwiezienie na przystanek lub do domu. Są też tacy, którzy tylko się przywitają i zostawią na stole pieniądze. Z innymi nierzadko kontakt jest wyłącznie telefoniczny. Najgorsi są jednak ci, którzy nie respektują czasu korepetytorów i mają wygórowane mniemanie o swoich dzieciach. Raz pojechałam na zajęcia do dziewczyny, która za dwa dni miała poprawkowy sprawdzian z języka angielskiego z całego roku – opowiada Karolina, która udziela dodatkowych lekcji z matematyki i języka angielskiego. – Jej rodzice oczekiwali ode mnie, że w przeciągu godziny włożę ich córce całą gramatykę do głowy. Oczywiście się to nie udało, a my nie miałyśmy więcej zajęć – kwituje krótko.

Trzeba jednak przyznać, że zazwyczaj współpraca z rodzicami dzieci układa się pomyślnie. Według Marceliny, wielu z nich potrafi przekazać ogromne pokłady pozytywnej energii, wdzięczności i szacunku do jej pracy. Podobnie myśli Karolina. W rodzicach moich uczniów cenię to, że nie naciskają na mnie ani na pociechy żądając od nich osiągania wyników, które przewyższają ich umiejętności. Traktują mnie jako pomoc, nie wyręczenie w pomocy w szkolnych obowiązkach dzieci – mówi.

To się opłaca

Oprócz oczywistych korzyści finansowych (kwoty zależą od przedmiotu oraz ilości zajęć w tygodniu, jednak z reguły wahają się od 20 do 40 złotych za godzinę), zaletą udzielania „korków” są elastyczne godziny pracy, kontakt z ludźmi oraz duże pole do popisu dla kreatywności. Prowadzenie zajęć przynosi też nierzadko ogromną satysfakcję. Karolina nie ukrywa, że podjęła się korepetycji ze względu na zarobki, jednak szybko zaczęła odnajdywać przyjemność w tym, że z jej pomocą dzieciaki dostają lepsze oceny w szkole. Z kolei Ani w udzielaniu korepetycji najbardziej podoba się dzielenie wiedzą z osobami, które chcą poznać dany język obcy i jego zawiłości. Według niej, takie lekcje to również dla korepetytora świetna powtórka wszystkich dotychczasowych informacji, a jak podkreśla, aby przekazać wiedzę trzeba najpierw samemu dobrze ją opanować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy × trzy =