Miłość czy nieśmiertelność: Wiek Adaline

adalineW życiu człowieka przychodzi często taka pora, że za żadne skarby nie chcemy się zestarzeć. Różne zabiegi kosmetyczne i sport mają w nas zatrzymać młodzieńczy wygląd. Po tym filmie zmienicie zdanie. Oto odpowiedź na film „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”.

Urodzona na początku XX wieku Adaline Bowman (Blake Lively) ulega ciężkiemu wypadkowi samochodowemu. Na skutek przedziwnych zdarzeń kobieta przestaje ulegać presji czasu – pozostaje wiecznie młoda. Czując, że może wzbudzać u innych pewne podejrzenia, systematycznie zmienia tożsamość i miejsca zamieszkania. Pewnego dnia poznaje Ellisa Jonesa (Michiel Huisman), w którym szybko się zakochuje. Nie spodziewa się jakie zamieszanie wywoła wśród rodziców mężczyzny, w tym jego ojca Williama (Harrison Ford).

Na pierwszy rzut oka film zdecydowanie przyciąga przemyślaną i dobraną charakteryzacją i scenografią. Nie było prostym zadaniem tak zbudować tę otoczkę fabuły, by oddawała ona klimat różnych epok. Poradzono sobie jednak doskonale. Kreacje głównej bohaterki i jej fryzury czy wreszcie urządzenie wnętrz i zabytkowe samochody były po prostu genialne. Gratulacje należą się również scenarzystom. Dość ryzykownym posunięciem było połączenie w tym filmie kilku uzupełniających się elementów jak romans, dramat, fantastyka czy sensacja. Każda z tych części jest tak spójna i w większości subtelna, że odbiorcy znajdą w nich coś dla siebie. Akcję przeplatają również zbalansowane momenty dynamiczne jak i statyczne. Przez co „Wiek Adaline” nie dłuży się i nie nuży widzów. Co więcej, ciekawa historia melodramatu Lee Tolanda Kriegera wciąga w swoją opowieść.

Gra aktorska choć nie powala na kolana to jest na naprawdę dobrym poziomie. Szczególnie trzeba tutaj docenić ujmującą role Blake Lively, której niezwykły urok osobisty i plastyczna mimika idealnie wpasowały się w jej rolę. Wielkim zaskoczeniem okazał się również Harrison Ford, który pokazał swoje zupełnie inne, mało znane nam oblicze. Udowodnił, że potrafi odtworzyć dramatyczne role w najbardziej autentyczny dla widza sposób. Nieco gorzej poradził sobie Michiel Huisman, po którym nie było widać pełnego zaangażowania w filmową postać. Dlatego jego bohater był nijaki i mało przekonujący.

Niestety film nie jest biblioteką ciekawych utworów muzycznych. Ścieżka dźwiękowa jest po prostu mało wyrazista i nudna. Niektórzy mogą także ubolewać nad przewidywalnością przebiegu niektórych zdarzeń w filmie. Momentami nietrudno choćby zgadnąć jakie decyzje podejmie Adaline.  Nie sposób też zrozumieć nadmiernego wałkowania wątku sensacyjnego, który sam w sobie jest mało istotny. Mimo to paradoksalnie staje się on wręcz pretekstem do niektórych działań głównej bohaterki.

„Wiek Adaline” to po prostu piękna historia o miłości. Opowieść o wyborze tego co w życiu faktycznie jest dla nas ważne. Wreszcie uczy nas, że nie warto bać się szczęścia tylko zaryzykować i wykorzystać daną szansę. Nie jesteśmy przecież wiecznie młodzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *