„Ludzie widzą coś więcej w moich tekstach” – pierwszy wywiad z HuczuHuczem po premierze GWCP

HuczuHucz19 maja na sklepowych półkach pojawił się najnowszy album HuczuHucza, „Gdzie Wasze Ciała Porzucone”. Raper z Trójmiasta, znany z wydanego w podziemiu „Po Tej Stronie Raju”, debiutuje na oficjalnej scenie. Z tej okazji porozmawialiśmy o najnowszej płycie, współpracy z wytwórnią PROSTO., idealnym słuchaczu i nie tylko.

W sobotę grasz koncert na Street Art Festivalu w Gdańsku. Jak idą przygotowania do pierwszego występu z nową płytą, „Gdzie Wasze Ciała Porzucone”?

Na razie nie idą, w dniu koncertu około południa mamy czas żeby już na scenie zrobić próbę. W zasadzie niektóre numery z nowego materiału były nagrane dawno, więc mieliśmy okazję przedstawić je na kilkunastu koncertach. Myślę, że nie trzeba się za bardzo przygotowywać. Pojawi się jedynie kilka nowych kawałków. Mam je już tak osłuchane, że na pewno coś z tego wyjdzie.

Rok temu dołączyłeś do szeregów PROSTO. Premiera pierwszego legalnego albumu za pośrednictwem tej wytwórni już za tobą. Jak oceniasz współpracę z tą ekipą?

Bardzo dobrze. PROSTO. to profesjonalna wytwórnia i tak też podchodzą do wydania i promocji płyty. Wszystkie sprawy, typu bity od producentów, dograne instrumenty, czy dj-e, muszą być oficjalnie załatwione, to znaczy zakontraktowane. Kiedyś nagrywałem sobie kawałek, sam wypuszczałem przez kanał na Youtube, a teraz jest oficjalnie udostępniany z konta PROSTO. To faktycznie sporo zmienia. Poza tym fajnie mi się z nimi układa i pracują tam inspirujący ludzie. W skrócie: nie mam żadnych problemów (i oni ze mną też, mam nadzieję).

Planujesz w najbliższym czasie nagrywać kolejny klip promujący „Gdzie Wasze Ciała Porzucone”?

Drugi klip, do numeru „Syf”, jest na etapie montażu. Miejmy nadzieję, że ukaże się w następnym tygodniu.

Zapowiadałeś premierę krążka na początek stycznia 2014 roku. Jak przebiegała praca nad albumem i co było powodem kilkumiesięcznej obsuwy?

Chyba po prostu się obijałem… Najpierw zamuliłem, a później musiałem czekać miesiąc z wpasowaniem się w termin wydawcy. Wskazane jest żeby była to data, kiedy nie wychodzą inne płyty z tej wytwórni. Premiery nie mogą się nakładać. Maj okazał się najlepszym terminem, nie chciałem czekać do jesieni.

Nie pierwszy raz nawiązujesz w swojej twórczości do książki. Czym w takim razie dla ciebie i twojego rapu jest literatura?

Trudne pytanie. Po prostu lubię odniesienia w tekstach i formie do innych rodzajów sztuki, czy jest to literatura, film, telewizja, czy inne utwory muzyczne. Chciałbym konsekwentnie kolejny albumy nazywać jak tytuły książek. Właściwie to nawet pasuje: po tej stronie raju, gdzie wasze ciała porzucone. Może uda mi się znaleźć tytuł, który to dopełni.

A jak trafiłeś na tytułową książkę?

Właśnie w ten sposób, po prostu szukałem tytułu.

Gdzie Wasze Ciała Porzucone

fot. Tomasz Bilak

Kiedy ujawniłeś wygląd przyszłej okładki, przez fora internetowe i Facebooka przeszła fala krytyki. Musiałeś zatwierdzić ten projekt, więc w jaki sposób motywujesz swoją decyzję?

Przede wszystkim dostałem projekt całej okładki, nie tylko sam front. Jest po prostu charakterystyczna. Nie chodzi nawet o rozrzucone litery, ale o to oko, kolorystykę – wyróżniają się na półce. Plus to, co jest w środku, czyli postacie historyczne, które dokładają cegiełkę w tym, co i ja robię, czyli na przykład Johann Gutenberg, który wynalazł czcionkę ruchomą. Ostatnie miejsce jest z pustą twarzą i podpisem „…a jaka jest Twoja historia?”. Właśnie to, jako całość, składa mi się w bardzo fajną rzecz. Wolę żeby to nie było zwykłe opakowanie do płyty. Ono też musi nieść za sobą jakieś przesłanie.

Wiadomo, że za każdą wydaną płytą stoi sztab ludzi, ale mnie raczej interesuje jakie bliskie tobie osoby stoją za sferą treściową albumu?

Zuzia, moja dziewczyna, podsunęła mi pomysł do numeru „Niemożliwe”. Poza tym chyba nie mogę nikogo wskazać, bo to jest ogół moich przeżyć.

Wahasz się czasami, czy nie zdradzisz w jakimś numerze za dużo swojej prywatności?

Nie. Chyba wiem, gdzie jest granica. Co prawda była taka sytuacja, że mój manager chciał odrzucić numer tytułowy, bo stwierdził, że jest zbyt szczery, ale dobrze się stało, że to jednak poszło.

W kawałku „Syf” słychać nawiązania do najnowszego albumu Sokoła i Marysi „Czarna Biała Magia”. Dlaczego?

Numer powstał prawie dwa lata temu, kiedy jeszcze nie wyszła płyta Sokoła i Marysi, więc to zwykły przypadek. Muszę tutaj dodać, że zaobserwowałem ciekawe zjawisko. Czasami sprawdzam na rapgenius.com interpretacje swoich tekstów. Zdarzają się sytuacje, że miałem zupełnie coś innego na myśli, kiedy to pisałem, ale interpretator też ma rację, dobrze to argumentując. To znaczy, że ludzie widzą coś więcej w moich tekstach.

Może nie jest to bardzo innowacyjne, ale na pewno nowe w twojej twórczości. Mianowicie, dlaczego zdecydowałeś się na sporo refrenów śpiewanych?

Po prostu je lubię, a wcześniej nie miałem możliwości i kontaktów, nie znałem osób, które zrobiłyby to fajnie. Na następnej płycie podejdę do tego jeszcze bardziej profesjonalnie.

Ja z HuczemW Polsce pojawiła się moda na hashtag rap. Na twojej płycie również pojawiają się hashtagi. Uważasz, że taka tendencja jest dobra?

W pierwszym numerze, „Nikt” i w „Syfie” jest ich najwięcej, ale te numery powstały już jakieś dwa lata temu, kiedy ta moda była najbardziej widoczna. Wtedy wyszedł na przykład album Bisza z dużą ilością hashtagów. Nie można jednak tego nadużywać. Jest fajnie, kiedy są dwa, czy trzy hashtagi w utworze, ale przede wszystkim muszą być przemyślane.

W wielu wywiadach propsujesz Leha. Nawet odstąpiłeś mu swoje miejsce na Młodych Wilkach (chociaż i tak nie został wybrany). Dlaczego w takim razie nie pojawił się na twojej płycie?

Chciałem zrobić numer, storytelling – ja zaczynam, reszta kontynuuje i nie znam zakończenia. Mam już zwrotkę Rovera i Aleksandra, miał być też Leh, ale zrobienie takiego kawałka trwa tak długo, że pewnie wejdzie dopiero na następną płytę.

W poetyce funkcjonuje pojęcie wirtualnego odbiorcy, czyli osoby, która zna kontekst, nawiązania i genezę danego utworu. Jest to raczej odbiorca założony teoretycznie. A jaki jest ideał odbiorcy twojej twórczości?

Kiedy robię płytę, nie mam ustalonego targetu, więc trudno określić taką osobę. To musi być ktoś z przeżyciami. Świat jest kolorowy i jest fajnie, ale czasami niestety dopierdala. Myślę, że ta osoba nie może być młoda, ale raczej starsza. Wiadomo, że młodszym słuchaczom też się to może podobać, nie mam na to wpływu. Najbardziej cieszy mnie, że na koncerty i spotkania przychodzą też starsze osoby. Chociaż i to nie jest odpowiednie kryterium, bo ktoś, kto ma 16 lat może mieć więcej przeżyć niż niejeden 30-latek.

fot. Piotr Żagiell

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *