„Zaskakujemy sami siebie” – wywiad z Michałem Wasilewskim

wywiad Michal WasilewskiKlaudia Szafrańska zaśpiewała piosenkę Miike Snow, a Michał Wasilewski szczęśliwie to usłyszał. Tak zaczyna się historia xxanaxxu. Warszawski duet na rynku występuje od 2012 roku i już zbiera laury. Niebawem (27 maja) do sklepów trafi ich debiutancki album – „Triangles”. W rozmowie dla portalu CDN Michał Wasilewski opowiada między innymi o współpracy z Tomkiem Makowieckim, stresie związanym z wydaniem płyty i starciu pokoleń w xxanaxxie.

Poza xxanaxxem związany jesteś dość mocno ze sceną house’ową. Które brzmienia są ci najbliższe?

Michał Wasilewski: Ze mną jest różnie. Mam mnóstwo inspiracji. Grając jako Lance Flare identyfikuję się właśnie z house’owymi klimatami. Ale jest to tylko jedno z alter ego, które mam. Produkuję różne rzeczy, co z resztą będzie można usłyszeć na płycie xxanaxxu. Będzie ona bardzo zróżnicowana. Od wspomnianych house’owych rzeczy po brzmienia skandynawskie. Właśnie na krążku będzie widać naprawdę różnorodne inspiracje. Moje, ale także inspiracje Klaudii. My oboje uzupełniamy się w tej kwestii. Klaudia ma wiele różnych pomysłów, które kupuję, a ja mam wiele, które kupuje ona. Tworzymy jedno spójne brzmienie, które wychodzi całkiem fajnie. Nie mówię tego jako ktoś zadufany w sobie, bo my czasem sami zaskakujemy siebie tym, że coś nam się tak bardzo podoba.

Z xxanaxxem jesteście na rynku od 2012 roku, a już macie za sobą występy na festiwalach z Open’erem i Audioriver na czele, co już jest ogromnym sukcesem. Jak ty się na to zapatrujesz?

To jest bardzo zaskakujące. Szczerze mówiąc, oboje z Klaudią nie dostrzegamy tego, jak szybko to wszystko się dzieje. Ludzie z zewnątrz, chociażby podczas wywiadów, zwracają na to naszą uwagę. My nie myślimy o sukcesie, ale nie dlatego, że jesteśmy ignorantami, którzy mają to gdzieś. Raczej dlatego, że prędkość powoduje, że czujemy jakby to wszystko działo się gdzieś obok nas, a my nie do końca jesteśmy tego częścią. Dopiero gdy gramy i mamy pod sceną osoby, które przyszły tylko dla nas, zaczynamy rozumieć co się dzieje. Czujesz, że naprawdę robisz coś dobrego. Do tego stały przyrost ilości lajków pokazuje nam, że liczba odbiorców się zwiększa. Widać też, że w Polsce ludzie zaczynają szukać czegoś innego, a my się w to wpisujemy razem z takimi projektami jak Rebeka, Bokka czy The Dumplings.

27 maja pojawi się wasz debiutancki longplay „Triangles”. Premiera płyty opóźniła się prawie o miesiąc. Co było przyczyną tej obsuwy?

Premiera opóźniła się przez teledysk, który miał powstać do utworu „Stay”. Finalnie, po wielu wersjach stwierdziliśmy, że zostawimy piosenkę jedynie w audialnej wersji. Przygotowujemy teraz kolejny singel – „Story”, do którego już na pewno powstanie teledysk. Być może ukaże się w dniu premiery samej płyty albo tydzień później.

Jesteś zestresowany przed premierą?

Stresuję się, bo w trakcie powstawania płyty nastąpił niesamowity progres od czasu tego, co robiliśmy na początku. W trakcie powstawania utworów widzieliśmy, że nie ma sensu ograniczać się do tego, co narzuciliśmy sobie na starcie xxanaxxu. Chcemy pokazać na ile nas stać muzycznie i na ile Klaudia radzi sobie wokalnie. Myślę, że to wszystko udało nam się na tej płycie zmieścić. Klaudia w wielu utworach absolutnie mnie zaskoczyła. To jest dla producenta niesamowity moment. Tworzysz coś i masz wrażenie, że pokonałeś pewien etap, którego wydawało się, że nigdy nie przejdziesz. Wydaje mi się, że wspięliśmy się o szczebel wyżej. Boję się tylko tego, że ludzie, którzy znają nas z tych spokojnych utworów mogą być niezadowoleni z faktu, że pojawią się house’owe czy bardziej taneczne kawałki. Choć tych mimo wszystko na tej płycie będzie mniej.

Na płycie odpowiadasz nie tylko za produkcję, ale także za część partii wokalnych. W przyszłości zamierzasz wziąć się bardziej za śpiew i wspomóc w tym aspekcie Klaudię?

Na płycie śpiewam razem z Klaudią w utworze „Story” i jeden kawałek wykonuję sam w całości. Gdzieś tam próbuję się pojawiać wokalnie, ale brakuje mi odwagi, żeby być na froncie jako wokalista. Może z czasem będzie ku temu więcej okazji. Planujemy z Klaudią wymieniać się rolami na scenie, żeby to było jeszcze atrakcyjniejsze dla odbiorców.

Jedną z piosenek na płycie swoim głosem wzbogaca Tomek Makowiecki. Skąd pomysł na tą współpracę?

Pomysł, żeby zaangażować kogoś należy do naszego menadżera, Jacka Budnego. On bardzo dobrze zna się z Tomkiem. Od początku byliśmy z Klaudią zachwyceni samą ideą zaangażowania kogoś do współpracy. Mieliśmy kilka opcji, ale gdy pojawił się Tomek wiedzieliśmy, że to strzał w dziesiątkę. Nie byliśmy pewni, co zrobi z piosenką, którą mu wyślemy. Był to już gotowy utwór, nagrany z wokalem Klaudii. Tomek wykonał go po swojemu. Zrobił całą pierwszą i drugą zwrotkę. My zmiksowaliśmy obie wersje. Kiedy usłyszałem utwór już w całości, pomyślałem: „Wow! Nie wiedziałem, że mamy w Polsce Jamesa Blake’a”. (śmiech) Jestem zachwycony tym, co udało nam się razem stworzyć. Jestem też przekonany, że nie mogliśmy trafić na lepszego wokalistę, jeśli chodzi o ten utwór.

W xxanaxx jesteś autorem tekstów. Jak pisze się teksty dla kobiety?

Moje teksty są osobiste, nawet bardzo. Ale myślę, że tę osobistość można odnaleźć i w męskich i kobiecych emocjach. Staram się, żeby moje teksty były metaforyczne, żeby można była je interpretować na wiele sposobów.

Zauważyłeś Klaudię po jej występie w X-Factorze. Co cię w niej zauroczyło?

Przede wszystkim to, że Klaudia wzięła na barki utwór zespołu Miike Snow. Dla mnie Miike Snow jest absolutnym guru jeśli chodzi o muzykę indie i około elektroniczną. A także guru ze względu na teksty, które mają przesłanie i są bardzo metaforyczne. Klaudia wykonała „Animal” w zmienionej aranżacji, ale poradziła sobie doskonale. Gdy to usłyszałem, stwierdziłem, że to jest dziewczyna, z którą chciałbym współpracować! Właściwie uwagę, że jest dziewczyną, która świetnie brzmiałaby w moich kompozycjach, zwrócił mi kolega. Sam początkowo myślałem o xxanaxxie jak o solowym projekcie, pozbawionym wokali. Jednak kiedy nagraliśmy z Klaudią utwór „Disappear” okazało się, że moje myślenie było błędne. Wydaje mi się, że był to strzał w dziesiątkę, który dla nas obojga stał się przyczynkiem do tego, że dziś tworzymy rzeczy, z których jesteśmy zadowoleni.

Często w wywiadach zaznaczasz, że jesteś od Klaudii starszy. Idąc tym tropem, macie jakieś pokoleniowe sprzeczki?

Raczej nie są to pokoleniowe sprzeczki, a różnice jeśli chodzi o mentalność. Moja mentalność to mentalność osoby, która ma kompleks Polaka. Kogoś, kto nie do końca wierzy, że może wydać płytę na Zachodzie i osiągnąć tam sukces. Klaudia takich barier nie ma. Dla niej świat stoi otworem i ona nie widzi żadnego problemu. Czasami mamy pewne potyczki słowne, bo jak również często zaznaczam, jesteśmy jak rodzeństwo. Najważniejsze jest jednak, że Klaudii dojrzałość muzyczna jest niesamowita i dzięki temu rozumiemy się w tej kwestii. Myślę, że to jest najważniejsze. Nie to, że dzieli nas ileś tam lat różnicy. Rozumiemy się jeśli chodzi o płaszczyznę muzyczną i to co chcemy razem robić.

Jak Klaudia na ciebie wpływa?

Wpływa na mnie w taki sposób, że dopinguje mnie do tworzenia rzeczy, za które sam bałbym się zabrać. Mam na myśli podsyłanie mi różnych inspiracji muzycznych. W niektórych przypadkach raczej obawiałbym się zapuszczania w takie tereny. Jednak po przefiltrowaniu tego przez mój styl wychodzi coś interesującego. Klaudia daje mi bardzo dużo jeśli chodzi o kompozycje, ale także dała mi dużo wiary w siebie. Dzięki temu co stworzyliśmy razem uwierzyłem, że muzyka, którą tworzę nie musi wędrować do szuflady i być muzyką, którą docenią tylko znajomi. Chociaż ja mam grupę znajomych, którzy jak zrobisz coś kiepskiego, to powiedzą ci o tym wrednie i najgorzej jak tylko można. (śmiech) Teraz jednak widzę większą liczbę osób, której ta muzyka się podoba i to jest fajne. To jest ta rzecz, którą udało mi się osiągnąć dzięki Klaudii – większa wiara w siebie.

Czy można powiedzieć, że xxanaxx zrewolucjonizował twoje życie artystyczne?

Trochę tak, a trochę nie. Kiedyś tworzyłem dla różnych wykonawców, współpracowałem z różnymi artystami. Imałem się wielu projektów i zawsze miałem mnóstwo pomysłów , które były mniej lub bardziej znaczące dla polskiej sceny. Xxanaxx natomiast jest projektem, który zaczyna coś znaczyć i mam nadzieję, że będzie znaczył coraz więcej. Myślę, że jesteśmy dopiero na początku naszej muzycznej drogi i wiele jeszcze możemy pokazać. Nie powiem jednak już teraz, że xxanaxx zrewolucjonizował moje życie. Powiem to jak wydamy płytę i zdobędziemy masę słuchaczy w Polsce i zagranicą. Wtedy będę mógł przyznać, że to była prawdziwa rewolucja.

fot. Marcin Pawlikowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *